21 жовт. 2013 р.

klasztor prawosławnych mnichów

br. dk. Justyn Mishchenko OSPPE

Klasztor prawosławnych mnichów


We wrześniu 2010 roku miałem okazją razem z przeorem Jasnej Góry odwiedzić klasztor prawosławnych mnichów w Rosji. Znajduję się on w Tvierckiej archidiecezji w pobliżu miasta Ostaszków gdzie na jeziorze Seligier jest wyspa z klasztorem pod nazwą Niło Stalobieńskaja Pustyń. Jest to klasztor nazwany na cześć świętego Nila. Przybył on na ową wyspę w celu odosobnienia się i poszukiwania Boga w samotności. Ten święty mnich samotnik, chociaż nie chciał tego, zaczął przyciągać do siebie uwagę (jak to zawsze miało miejsce ze świętymi mężami pustelnikami w historii Kościoła). Do niego ściągali ludzie, aby zasięgnąć poradę oraz otuchy na prywatne życie.
 Po jego śmierci w opinii świętości wiele osób nadal przychodziło na miejsce złożenia jego szczątków, aby modlić się lub po prostu żyć w pobliżu jego grobu. Za nie długi czas powstają na wyspie domki, w których mieszkają miłośnicy Boga naśladujący sposób życia świętego Nila, a w centrum powstaję świątynia, przeznaczona dla pielgrzymów odwiedzających wyspę.
Z czasem pojawia się pomysł, aby na wyspie założyć klasztor i patriarcha Moskwy Iow w 1594 roku eryguję klasztor na sposób palestyńskich monastyrów. Owa świątynia wybudowana w centrum zabudowy została przeznaczona tylko i wyłącznie dla mnichów oraz mężczyzn uczestniczących na modlitwach i liturgiach eucharystycznych. Natomiast poza murami klasztornymi wybudowano niewielki kościółek, przeznaczony do odprawiania liturgii dla ludzi znajdujących się na lądzie dookoła jeziora oraz pielgrzymów. Ten klasztor przetrwał wiele różnych historycznych zawirowań i aż w 1928 roku na tamtym miejscu po raz ostatni odprawiono świętą liturgię. Natomiast mnichów drogą sądową oskarżyli o wymyślone przewinienia i o dalszym losie naśladowców świętego Nila nie pozostało śladu.
W 1991 r0ku klasztor przeszedł z powrotem w ręce Kościoła Prawosławnego a na wyspie jeziora Seligier odrodził się klasztor, w którym obecnie mieszka około 40 mnichów. Na miejsce byłego klasztoru spomiędzy licznych pielgrzymek przybywają również pątnicy z Polski w celu uczczenia swoich rodaków więzionych w 40 latach XX wieku w budynkach klasztornych. Wówczas więziono tan ponad 6 tysięcy żołnierzy armii krajowej. Podczas jednej z takich pielgrzymek przybył tam również i ambasador Polski Jerzy Bahr, który wyszedł z propozycja do przeora o ustanowienie w bramach klasztoru tablicy pamiątkowej upamiętniającej żołnierzy niegdyś tam przebywających w więzieniu. (Przy okazji trzeba zaznaczyć, że mylnie niektórzy uważają Ostaszków za miejsce kaźni ponad 6 tysięcy żołnierzy, ponieważ na nieugruntowany rozkaz Stalina wywieziono ich do wioski Kalinickaja województwa Twierckiego, nie daleko od Miednoje i tam w piwnicy miejscowego szpitala ich rozstrzelano).
Będąc w Moskwie mieliśmy możliwość osobiście spotkać Jerzego Bahr, który nam opowiedział o tym, iż mocno wierzy w opiekę Maryi, która przez wizerunek z Jasnej Góry ustawicznie jemu towarzyszy. Przy okazji wyznał nam swoje przekonanie, że to właśnie Ona stoi u początków pojednania katolików i prawosławnych. Dla tego też zaproponował owym mnichom odwiedzić Polskę, nawiedzić najważniejsze miejsca kultu, miedzy innymi także Jasną Górę a także zabrać ze sobą kopię Ikony jasnogórskiej umieścić do swojego klasztoru. Wyprawa mnichów prawosławnych udała się i Ikona Maryi z dzieciątkiem powędrowała na rosyjskie ziemi. Przeor Niło-stalobieńskiej Pustyni postanowił wybudować dla niej osobną świątynię na fundamentach budynku, w którym niegdyś mieszkał i modlił się święty Nil.
Natomiast nasze przybycie było podobne do przybycia delegacji, co najmniej jakiejś bardzo ważnej persony. Przeor klasztoru na jeziorze Seligier podjął nas nad wyraz dobrze, z wielką miłością i opieką. Pokazał nam każdy zakamarek wyspy i nawet zawiózł nas do przylegających klasztorowi skitów (Jest to coś w rodzaju małych placówek należących do opactwa). Opowiadać o wszystkim byłoby bardzo długim. Przedstawię w tym opowiadaniu tylko niektóre momenty najbardziej mnie intrygujące.
Na pierwsze miejsce chciałbym wytypować opowiadania o tysiącu kanonizowanych kapłanach, którzy ponieśli śmierć w czasie represji komunistycznych za wiarę. Ponieważ w naszych umysłach funkcjonuję przekonanie o pospolitej nieuczciwości prawosławnych księży, którzy bardzo szybko zrzekali się prawdy za cenę pozornej wolności. Nie można powiedzieć, że nie było śród nich zdrajców, ale liczba tysiąca świętych kapłanów zamęczonych na śmierć, zaczyna zastanawiać i potwierdzać ich wielką wiarę. Oprócz tego także zasłyszałem historię o świętym lekarzu na imię Fiodor Gaaz, który w XIX wieku będą katolikiem pomagał wielu chorym oraz potrzebującym. Sam Sergiusz metropolita Voronieżski wypowiadając się na temat tego świętego powiedział, iż nie ma w Kościele Prawosławnym możliwości, aby tego człowieka zaliczyć w poczet świętych to jednak swoim życiem Fiodor ukazywał prawdziwe oblicze Chrystusa, a także pobudzał w umysłach ruskich ludzi świadomość jednego Chrystusa. Natomiast wszystko, co dzieli chrześcijan jest owocem pychy stwierdził metropolita. Niestety proces wyniesienia Fidora do publicznej czci w Kościele Katolickim jeszcze się nie skończył, natomiast dla wielu prawosławnych on już jest prawdziwym świętym. Następnym bardzo ciekawym zjawiskiem w owym klasztorze jest nabożeństwo do świętego Pio, do naszego świętego są ułożone nawet swoje, w starosłowiańskim języku modlitwy, a także istnieją u mnichów dowody cudów za jego wstawiennictwem.
Wszystkie te przykłady wskazują na drogę, którą możemy zbliżać się do siebie nawzajem, tak zwana droga ekumeniczna. Ową drogą są nasi święci na czele z Maryją, którzy mogą nam utorować bezpieczny szlak do upragnionej jedności. Nie można także zaprzeczyć wpływu własnej osobistej świętości na proces odzyskiwania jedności. Mam nadzieję, że również nasze przybycie do mnichów prawosławnych na ruskie ziemi było jednym z tych elementów, które są w stanie zbliżać siostrzane Kościoły, do co coraz większej jedności. Osobiście muszę stwierdzić, że chociaż przez całe życie byłem tak blisko prawosławia nigdy nie miałem aż tak pozytywnego o nich myślenia, jak po tej wyprawie. Przekonałem się, iż drogą do jedności są momenty, podczas których bliżej poznajemy siebie, poznajemy wspólnych świętych oraz kiedy mamy możliwość spotykania się podczas zwykłej rozmowy. Uważam, że właśnie w taki sposób możemy złamać wiele stereotypów naszego wzajemnego myślenia o sobie.


Немає коментарів:

Дописати коментар