KONFERENCJA PROWINCJALNA
Bardo, 6 - 8 listopada 2009
r.
O. Jakub Gonciarz
OP
„Posłuszeństwo
dla misji”
1. Temat
„posłuszeństwo dla misji” jest niezmiernie szeroki. Zatem znów spróbuję podać
kilka intuicji, które może będą pomocne w spotkaniach sióstr i w codziennym życiu.
Pewnie pierwszym
krokiem w posłuszeństwie dla misji jest usłyszenie i bycie posłusznym słowom,
które apostoł Paweł zostawia w wielu swych pismach, np. w Ga 4, 6-7:
Na dowód tego, że jesteście
synami, Bóg zesłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! A
zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i
dziedzicem z woli Bożej.
Siostry pewnie bez
trudu przeczytają te słowa w wersji żeńskiej, choćby zamieniając „syn” na
„dziecko”.
Przyjęcie tych słów
jest początkiem wszelkiej misji, gdyż jest początkiem chrześcijaństwa. Bardzo
precyzyjnie zostaje określona nasza tożsamość i skarb, jaki mamy do dyspozycji.
Otrzymaliśmy Ducha, w którym możemy poznać kim jesteśmy. Jako dzieci Boga mamy
do dyspozycji wszystko, czym Bóg dysponuje. Nie brak nam zatem niczego. Mamy
wszystko, co jest konieczne do podjęcia misji. Nie trzeba się już przejmować tym
czy dam radę, czy też nie. Nie trzeba się bać o to, jak się wypadnie w oczach
innych, bo godność otrzymana od Boga jest nieporównywalna z żadną inną
godnością. Nie trzeba się porównywać z innymi, czy też im zazdrościć, bo nie
mogą oni mieć więcej niż ja: oni też są aż dziećmi Boga i mamy wspólne
dziedzictwo.
Posłuszeństwo tym
słowom apostoła Pawła jest fundamentem każdej misji. Bez głębokiego przekonania
do wspomnianej prawdy, nasza misja prędzej czy później skończy się
niepowodzeniem, gdyż sami jej nie udźwigniemy.
2. Drugi krok, jaki
trzeba podjąć w wypełnianiu swej misji, to nazwanie czym ona jest. Już wiem kim
sam jestem. Ale na czym polega moja misja? Znów warto się uczyć od apostoła
Pawła:
Paweł, sługa Jezusa Chrystusa,
z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej. (Rz 1, 1)
Paweł może owocnie
pełnić swoją misję, bo jest posłuszny swemu powołaniu apostoła. Nie próbuje być
nikim innym, niż apostołem: ani kimś bardziej znaczącym, ani mniej znaczącym.
Bycie apostołem, to wielkie wyróżnienie. Paweł nie boi się w swej pokorze tak
się dookreślić. Uznaje to, kim jest i uznaje swoją misję. Może działać zgodnie
z samym sobą.
Zgoda na swoją
misję jest jedną z trudniejszych rzeczy w naszym życiu, niezależnie od tego,
czy ta misja jest bardzo widoczna, czy też bardzo ukryta. Zazwyczaj bardzo źle
czujemy się na miejscu, w którym postawił nas Pan przez naszych przełożonych
czy też wspólnotę. Zazwyczaj wydaje się nam, że to miejsce, w którym aktualnie
nas nie ma, byłoby dla nas
o wiele lepsze. Cóż, właśnie na tym polega nasze posłuszeństwo wobec Boga, że przyjmujemy misję, jaką mamy do spełnienia dziś. Być może kiedyś misja będzie inna. Możemy więc cały czas zdobywać nowe umiejętności i rozwijać talenty. Ale dziś jesteśmy
w tym, a nie innym miejscu, i to jest nasza misja, której mamy być posłuszni.
o wiele lepsze. Cóż, właśnie na tym polega nasze posłuszeństwo wobec Boga, że przyjmujemy misję, jaką mamy do spełnienia dziś. Być może kiedyś misja będzie inna. Możemy więc cały czas zdobywać nowe umiejętności i rozwijać talenty. Ale dziś jesteśmy
w tym, a nie innym miejscu, i to jest nasza misja, której mamy być posłuszni.
Potrzeba zatem
bardzo prostego uznania, podobnie jak Paweł, swojej misji: katechetka Jezusa
Chrystusa, nauczycielka Jezusa Chrystusa, kucharka Jezusa Chrystusa, mistrzyni
powołana przez Jezusa Chrystusa, sekretarka Jezusa Chrystusa, przełożona
powołana przez Jezusa Chrystusa, emerytka Jezusa Chrystusa. Proszę tu wymienić
swoje obecne zajęcia. Dlaczego mamy coś takiego zrobić? Gdyż wierzymy, że nie
przez przypadek jesteśmy w tym obowiązku, który został nam wyznaczony. W tym
momencie możemy nie roztrząsać decyzji naszych przełożonych. Ale Bóg nie
zapomina o swym dziecku i skoro jesteśmy tu, a nie gdzie indziej, to właśnie w
tym miejscu stajemy się sługami Jezusa Chrystusa. Dlaczego mamy uznać, że
jesteśmy Jego sługami? Bo to On powiedział, że cokolwiek uczynicie jednemu
z tych najmniejszych, to Jemu uczynimy. To nadaje sens naszej pracy, która z pozoru nie wydaje się być żadną misją.
z tych najmniejszych, to Jemu uczynimy. To nadaje sens naszej pracy, która z pozoru nie wydaje się być żadną misją.
3. Trzeci krok, to
zgoda na to, że skoro otrzymaliśmy Ducha Świętego, to On będzie nas prowadził.
Znów warto spojrzeć na prostotę apostoła Pawła:
Nie odważę się wspominać
niczego poza tym, czego dokonał przeze mnie Chrystus
w doprowadzeniu pogan do posłuszeństwa wierze słowem, czynem, mocą znaków
i cudów, mocą Ducha Świętego. (Rz 15, 18-19)
w doprowadzeniu pogan do posłuszeństwa wierze słowem, czynem, mocą znaków
i cudów, mocą Ducha Świętego. (Rz 15, 18-19)
Paweł jest świadom
tego, czego dokonał. Były znaki i cuda, było słowo z mocą, były czyny miłości.
Ale Paweł jest świadom także tego, że to wszystko było dokonane przez
Chrystusa, dzięki mocy Ducha Świętego, który działał przez Pawła. Paweł
dokładnie wie, że sam niczego by nie zdziałał. Ale też nie próbuje zaprzeczać,
że nic się nie wydarzyło. Paweł trzyma się prawdy, a więc pokory.
Będziemy w stanie
wykonać naszą misję jedynie wówczas, gdy będziemy posłuszni prowadzeniu Ducha
Świętego. Zapominając o tym kolejnym warunku możemy robić bardzo wiele, ale
nikomu to nie przyniesie żadnego pożytku, a nas wprowadzi w przemęczenie
i frustrację. Nie mamy bowiem pełnić naszej misji, ale mamy pełnić dzieło, do którego powołał nas Bóg. Stąd też niezmiernie istotne jest, abyśmy zaprzyjaźnili się z Duchem Świętym i pozwolili Mu się prowadzić.
i frustrację. Nie mamy bowiem pełnić naszej misji, ale mamy pełnić dzieło, do którego powołał nas Bóg. Stąd też niezmiernie istotne jest, abyśmy zaprzyjaźnili się z Duchem Świętym i pozwolili Mu się prowadzić.
Jeszcze jesteśmy
gotowi pozwolić sobie na przyjaźń z Duchem Pocieszycielem, ale pozwolić się Mu
prowadzić? To jest strasznie ryzykowne. Dlaczego? Mogę zacząć czynić znaki i
cuda, bo mogę zostać posłany tam, gdzie nie chcę, bo mogę stracić swój wolny
czas.
4. Posłuszeństwo
Duchowi Świętemu zakłada dwa warunki. Jeden z nich dotyczy przełożonych, a
drugi podwładnych. Niezmiernie istotne jest, aby przełożeni uwierzyli, że nie
tylko oni otrzymali Ducha Świętego, lecz że działa On także w podwładnych.
Bardzo lubię zapis naszych Konstytucji, który o tym mówi. Co to oznacza w
praktyce? To, że przełożony, po rozeznaniu dzieła czy też po wyznaczeniu
zadania, pozwala działać podwładnemu i nie kontroluje każdego jego ruchu.
Rezygnacja z
kontroli czasami bywa najtrudniejszym wyzwaniem dla przełożonych. Chcą oni być
dobrymi przełożonymi, a więc być wszędzie i wszystkim się zajmować. Myślą, że
bez nich wszystko się rozpadnie, albo wspólnota pozostawiona bez kontroli
będzie się zajmowała głupotami. Bywa, że nic tak nie szkodzi misji, jak
nadmierna kontrola ze strony przełożonych.
Dlaczego oni to
robią? Bo zżera ich lęk, że jeśli coś nie pójdzie dobrze, to wszyscy się
dowiedzą, że oni są złymi przełożonymi. A więc tylko i wyłącznie troska o
siebie i własny egoizm pcha ich do kontrolowania wszystkiego i wszystkich.
Potrzeba więc wolności od swego przełożeństwa i większej prostoty.
5. Drugi warunek
posłuszeństwa Duchowi Świętemu dotyczy podwładnych. Można ująć to jednym
słowem: przejrzystość. Wobec Boga, wobec braci czy sióstr, wobec przełożonych.
Nie chodzi o to, by pytać się o najdrobniejsze szczegóły dotyczące wyznaczonego
zadania czy też opowiadać o wszystkim, co się zrobiło, bo to mogłoby zamęczyć
każdego. Bardziej chodzi o to, że nie robię niczego, co chciałbym, by pozostało
w tajemnicy przed innymi, co
w jakimś sensie chciałbym ukryć, bo nie wiem jak to zostanie przyjęte i ocenione. Paradoksalnie, im trudniej jest mi o czymś powiedzieć czy o coś spytać, tym bardziej powinienem to wyciągnąć na światło dzienne. Dlaczego tak? Aby się okazało czy rzeczywiście idę za głosem Ducha Świętego, czy też realizuję swoje pragnienia albo ulegam pokusie. Przejrzystość pozwala mi poddać własne rozeznanie ocenie innych, aby wspólnie szukać tego, co prawdziwe.
w jakimś sensie chciałbym ukryć, bo nie wiem jak to zostanie przyjęte i ocenione. Paradoksalnie, im trudniej jest mi o czymś powiedzieć czy o coś spytać, tym bardziej powinienem to wyciągnąć na światło dzienne. Dlaczego tak? Aby się okazało czy rzeczywiście idę za głosem Ducha Świętego, czy też realizuję swoje pragnienia albo ulegam pokusie. Przejrzystość pozwala mi poddać własne rozeznanie ocenie innych, aby wspólnie szukać tego, co prawdziwe.
6. W końcu warto o
tym powiedzieć, że posłuszeństwo Duchowi Świętemu zazwyczaj realizuje się
poprzez posłuszeństwo naszym Konstytucjom i naszym przełożonym. Tak się dziwnie
składa, że Duch Święty nie działa nigdy wbrew Konstytucjom. Może być tak, że
nie zawierają one odpowiedzi na każdą sytuację, ale nigdy nie występują one
przeciwko Duchowi Świętemu. Dlaczego? Gdyż naczelną zasadą każdych Konstytucji
jest miłość. To ona jest najwyższym prawem, zapisanym w każdym zatwierdzanym
przez Kościół dokumencie. Miłość zapisana w regule nie może się sprzeciwić
Miłości Ojca i Syna, czyli Trzeciej Osobie Trójcy. Jeśli się komuś wydaje, że
jakiś zapis Konstytucji nie służy miłości, to albo mu się tylko wydaje, bo źle
interpretuje słowa, albo należy jak najszybciej poprawić Konstytucje, bo nie
służą one życiu Ewangelią.
Przełożeni, mimo,
że bardzo by tego chcieli (głównie z racji swego egoizmu), nie są nieomylni.
Mogą popełniać błędy i nie raz korzystają z tej możliwości. Dla podwładnych
jednak ich decyzje są wyrazem woli Boga wobec nich. Są zatem zaproszeni, aby
posłuchać Ducha Świętego, który wprowadza ich w sytuację, której sami nigdy by
sobie nie wymyślili ani nie wybrali. Ponieważ nawet wtedy nie przestajemy być
dziećmi Boga (ani przełożeni nie przestają nimi być!), więc możemy z całą
ufnością wierzyć, że Bóg zatroszczy się o swoje dzieci i przyjdzie z
wybawieniem.
Немає коментарів:
Дописати коментар