24 січ. 2011 р.

TRZECIA NIEDZIELA ZWYKŁA

TRZECIA NIEDZIELA ZWYKŁA

KOMENTARZ BIBLIJNY

Pierwsze czytanie: Iz 8,23-9,3

Fragment, stanowiący pierwsze czytanie dzisiejszej ewangeli, zaczer-

pnięty z proroctwa Izajasza, jest jednym z ważnych proroctw mesjań-

skich w Biblii. Jest to okres inwazji asyryjskiej na królestwo północne

Cw latach 734—732), obejmujące krainy Zabulona i Neftalego w Galilei.

I e bowiem krainy pierwsze padły ofiara najazdu (por. 2 Kri 15,29).

W przyszłości zaś, która nie została bliżej określona, te same krainy za-

stały okryte chwałą. Droga do morza, o której mowa, łączyła Damaszek

z Morzem Śródziemnym poprzez Transjordanię i Galileę. Galileę zaś na-

zywano krainą pogańską dlatego, że zamieszkiwała ją ludność mieszana

złożona z Żydów i pogan.

Lud, który chodził w ciemnościach, to Żydzi galilejscy deportowani

do Asyrii. Prorok zapowiada dla nich wyjście z ciemności, to znaczy wy-

zwolenie z niewoli i powrót do ojczyzny. Nastąpi to wtedy, gdy nasta-

nie światłość wielka. Pierwotnie wyrażenie to rozumiano w ten sposób,

ze będzie miało miejsce odnowienie zniszczonych działaniami wojennymi

krain. Historia Izraela ma także wymiar duchowy, który należy odkryć

w tekście Izajasza. Tę odnowę duchową narodu widzi prorok w narodze-

niu Księcia Pokoju, który zajmie tron Dawida. Będzie nim zapowiedziany

już uprzednio przez proroka Emmanuel (por. Iz 7,14).

Pierwsi cieszyć się będą tym światłem mieszkańcy krain północnych,

który najbardziej ucierpi w czasie najazdu asyryjskiego. Zapanuje wtedy

wielka radość, przedstawiona w obrazie żniwa i podziału łupu zdobyte-

go na wojnie. Powodem tej radości będzie unicestwienie potęgi zdobyw-

ców i zniknięcie śladów wojennych. Sprawi to właśnie Książę Pokoju,

który będzie królem narodu i jego ojcem, zapewniającym pokój. On też

spełni obietnicę daną Dawidowi, że tron jego będzie trwał na wieki.

Jest to znak duchowy Mesjasza, który widzi Izajasz w tych obrazach, za-

czerpniętych z wymiaru politycznego. Bóg wyzwoli naród z niewoli

asyryjskiej, podobnie jak pomagał Gedeonowi zmiażdżyć Madianitów

w słynnej walce (por. Sdz r. 7 i 8).

Drugie czytanie: l Kor 1,10-13,17

Problem' jedności w Kościele istniał od samego początku. O chrześcija-

nach z pierwszej gminy jerozolimskiej św. Łukasz napisał, że: Trwali

oni... we wspólnocie" (Dz 2,42). Nie było tak jednak we wszystkich gmi-

nach, o czym chce nam przypomnieć drugie czytanie dzisiejszej niedzieli.

W gminie korynckiej, w jednej z pierwszych społeczności, założonej przez

św. Pawła, powstał rozłam wśrów wiernych, który uderzył w jedną z pod-

stawowych zasad życia kościelnego — w jedność. Koryntianie weszli na

drogę, na której łatwo zagubić świadectwo o Chrystusie, które się w nich

utrwalało (por. l Kor 1,6).

W Koryncie powstały cztery stronnictwa, które odwoływały się do

jednego czy drugiego apostoła, jako swego mistrza. Jedni odwoływali

się do Pawła. Być może, że byli to pierwsi chrześcijanie nawróceni z po-

gaństwa, których słowo Boże głoszone przez Pawła zdobyło dla Chrystu-

sa. Inni znowu powoływali się na Apollosa, nawróconego Żyda, pocho-

dzącego z Aleksandrii, bardzo zdolnego, doskonale znającego Pismo św.

Potrafił on doskonale operować filozofią grecką i Starym Testamentem.

Jego wspaniały umysł i znakomita wymowa zdobywały wiele sympatii

w Koryncie. Była także grupa, która w Piotrze upatrywała swego mi-

strza. Byli to nawróceni na chrześcijaństwo Żydzi, którzy w dalszym

ciągu zachowywali przepisy Prawa Mojżeszowego, a szczególnie obrzeza-

nie. Zwolenników Chrystusa zidentyfikować najtrudniej. Być może byli

to ludzie o szczególnej mentalności, którzy nie chcieli odwoływać się

do Chrystusa za pośrednictwem ludzi, ale czynili to sami i bezpośrednio.

Paweł zabierając głos stawia pytania: czy można podzielić Chrystu-

214

trzecia uicuz.icia ^.wy^a

są? Podział w Kościele, który jest Ciałem Chrystusa, oznaczałby podział

samego Chrystusa. Czy można sobie wyobrazić taką sytuację, by Chry-

stusa mogło sobie przywłaszczyć dla siebie jakieś stronnictwo? Czy można

Chrystusa stawiać na jednej płaszczyźnie z nim — Pawłem, który przecież

nie był ukrzyżowany! Chrzest, który chrześcijanin przyjmuje w imię

Chrystusa, sprawia, że do Niego należy. Nie należy do Pawła, bo w imię

Pawła nie został ochrzczony. Dalej Apostoł zapewnia, że jego posługa

obejmuje przede wszystkim głoszenie Dobrej Nowiny, a chrztu udzielają

jego współpracownicy. Wymienia zaledwie kilka osób, którym udzelił

chrztu.

Trzecie czytanie: Mt 4, 12-23

Przygotowanie Jezusa do publicznej działalności dobiegało końca. Ma-

teusz, ukazując ostatni etap tego okresu — pobyt Jezusa na pustyni

i spotkanie z szatanem, przechodzi do opisu rozpoczęcia publicznej dzia-

łalności Mesjasza, co jest treścią Ewangelii na dzisiejszą niedzielę.

Działalność rozpoczyna Jezus w Galilei, krainie pogardzanej przez

Żydów i najbardziej spoganiałej. Jezus wybrał Galileę dlatego, że do-

wiedział się o uwięzieniu Jana Chrzciciela. Aresztowanie Poprzednika

było znakiem, że dalszy pobyt może stać się także niebezpieczny dla

Jezusa. Od samego początku pojawiają się trudności, które będą Mu to-

warzyszyły przez całą Jego działalność. Udał się więc Chrystus najpierw

do rodzinnego Nazaretu, ale ponieważ nikt nie jest prorokiem w swojej

ojczyźnie, skierował się do położonego nad jeziorem Kafarnaum. Następ-

nie udanie się do Galilei miało także na celu wypełnienie się proroctwa

Izajasza (dzisiejsze pierwsze czytanie), które Mateusz cytuje, a według

którego właśnie w Galilei najpierw zabłyśnie i ukaże się Książę Pokoju.

Obecnie to wielkie światło rozświeciło się na nowo nad brzegami jeziora

w Galilei, a światłem tym jest Jezus Chrystus — Mesjasz.

W swoim nauczaniu Jezus podejmuje temat głoszony przez Jego

Poprzednika — Jana Chrzciciela. Zapowiada, że królestwo niebieskie jest

już blisko, zachęca do nawrócenia. Co oznacza to nawrócenie się dla kró-

lestwa? Chrystus naucza, że człowiek ma możliwości wolnego wyboru.

Zachęca do wybrania Boga, to znaczy królestwa miłości. Przywrócenie

człowiekowi życia w całej jego pełni dokonuje się przez porzucenie zła

i wybranie na to miejsce królestwa Boga. Tę samą myśl głosili prorocy.

Nie chodzi tu tylko o zmianę samej mentalności. Nawrócenie oznacza

pełną przemianę — nową orientację. Nawrócenie, to ocena stosunku

człowieka do Boga. Powodem do nawrócenia jest bliskość królestwa Bo-

żego, które człowiek powinien poznać.

Działalność publiczna rozpoczęta. Jezus powołuje uczniów. Szuka ich

w miejscu pracy, tam gdzie pełnią swoje codzienne obowiązki. Obiecuje,

ze uczyni z nich rybaków ludzi. Powołanie odbywa się bardzo prosto.

Jest wezwanie ze strony Jezusa, a ze strony przyszłych Apostołów pójście

za Nim. Było ich na początku czterech. Na pierwszym miejscu wymienia

ewangelista przyszłego zastępcę Chrystusa — Szymona Piotra, a potem

Jego brata Andrzeja i synów Zebedeusza: Jakuba i Jana.

Tematy teologiczne czytań

l. W życiu człowieka powrót z ciemności do światła następuje wtedv,

kiedy człowiek przechodzi ze stanu grzechu do stanu łaski Bożej.

2. Podziały i niezgoda następują w życiu ludzkim wtedy, gdy chrześci-

janie tracą świadomość swej żywej łączności z Chrystusem.

3. Fundamentem jedności w Kościele jest wiara i miłość.

KOMENTARZ LITURGICZNY

Ew./Euch. — Ideą przewodnią dzisiejszego fragmentu Ewangelii jest

zasadnicze wezwanie Jezusa do odnowy życia: „Nawracajcie się, albowiem

bliskie jest Królestwo Niebieskie". Misterium tego wezwania uobecnia

się w liturgii i jest aktualne zawsze dla każdego chrześcijanina, niezależ-

nie od stopnia zjednoczenia z Bogiem. W człowieku zawsze istnieją ob-

szary pogańskie, zawsze są w nas tereny misyjne. Celem umożliwienia

wszystkim pełne zaakceptowanie i przeżycie nadchodzącego królestwa,

Jezus obchodzi całą Galileję, głosi ewengelię, nawraca, powołuje pierw-

szych uczniów, leczy choroby i słabości.

Czyt. I — Poprzez działalność Jezusa w Galilei spełniło się najdo-

kładniej — co podkreśla zresztą sam św. Mateusz — proroctwo Izajasza

(czyt. I) o upokorzonej krainie Zabulona i Neftalego, której naród, znaj-

dujący się w ciemnościach niewoli asyryjskiej, ujrzy wielką światłość

wolność od ucisków, światło pokoju, światło Mesjasza, „...nad mieszkańca-

mi kraju mroków światło zabłysło".

Psalm 26 z responsorium: „Pan światłem moim i zbawieniem moim",

jest jakby odbiciem nastrojów narodu, znajdującego się w niewoli, gdzie

panuje nędza, głód, lęk, ale równocześnie żyjącego zapowiedzianą na-

dzieją wolności, nadzieją czasów mesjańskich. Pan przyjdzie — dlatego

nie należy się lękać; On obrońcą życia, On pozwoli oglądać świątynię

i „dobra Pańskie w kramie żyjących". Psalm jest drogowskazem dla zgro-

madzenia liturgicznego, jakich dóbr należy oczekiwać w królestwie Bo-

żym, które wprawdzie „już jest", ale równocześnie „ciągłą przychodzi".

Czyt. II — Jedną z podstawowych cech królestwa Bożego jest je-

dność, miłość, pokój. Harmonizuje więc z ogólną myślą dnia czyt. II,

w którym św. Paweł dowiedziawszy się o istniejących w gminie chrze-

ścijańskiej w Koryncie rozłamach i sporach, wzywa w imię Jezusa do

jednomyślności: „... byście byli jednego ducha i jednej myśli". Podsta-

wowym argumentem dla Pawła jest jedność samego Chrystusa: „Czyż

Chrystus jest podzielony?". Skłóconym grupom powołującym się na oso-

by, które doprowadziły ich do Chrystusa (ja jestem od Pawła, ja od

Apollosa, ja jestem Kefasa), Paweł odpowiada, że nie zostali ochrzczeni

w ich imię i że nie oni za nich umarli na krzyżu, lecz sam Chrystus.

Jedność Kościoła, jak i jedność wspólnoty liturgicznej nigdy nie bę-

dzie udziałem genialnego kierownika: tylko Chrystus jest podstawą i ce-

lem wszystkich poszukiwań na drodze do jedności.

KOMENTARZ HOMILETYCZNY

I.

1. Dlaczego istnieje dziś kryzys powołań kapłańskich? Niebywały

wzrost dobrobytu? technizacja życia i myślenie przyrodnicze połączone

z zaniedbaniem refleksji humanistycznej? — Na pewno, ale czy to są

najgłębsze przyczyny?

2. Przypatrzmy się powołniom ewangelijnym. Jezus przechodził obok

rybaków i powiedział: „Pójdźcie za mną". Oni natychmiast zosta-

wili wszystko! Niewątpliwie działała tu Boża moc powołująca, ale osta-

teczny los tego powołania uzależnił Bóg od zgody ludzkiej uwarunkowa-

nej dyspozycją wewnętrzną, wiedzą religijną powołanego. Co ci rybacy

dowiedzieli się o Jezusie? Najpierw od Jana Chrzciciela usłyszeli, że On

jest Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata (J 1,29). A potem do-

wiadywali się, jak „obchodził Jezus całą Galileę nauczając(...), głosząc

ewangelie o królestwie i lecząc wszystkie choroby i wszystkie słabości

wśród ludu" (Mt 4,23),. Galilea została kiedyś nazwana przez Izajasza

„Galileą pogan", ponieważ ludność współżyła z poganami. Za to spotkała

ją kara i wygnanie. Ale Jahwe zapowiedział dzień, w którym „Naród

kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką" (Iz 9,1). Odtąd wszy-

scy mieszkańcy „Ziemi Zabulona i Neftalego" oczekiwali na przyjście

Mesjasza, który przywróci im błogosławieństwo Jahwe. Piotr i Andrzej,

Jakub i Jan z pewnością znali historię swego kraju, żyli w tradycji me-

sjańskiej obietnicy i skoro ukazał się Jezus przynoszący prawdę o kró-

lestwie Bożym i błogosławieństwo Jahwe utrudzonemu ludowi, uwierzyli

Mu. I na tej wierze mógł Jezus budować swą pewność, że ci rybacy nie

odrzucą powołania Apostolskiego.

3. Problem wiary więc jest najważniejszy tam, gdzie Bóg powołuje

człowieka. Wiarę wydatnie wzmacnia głęboka tradycja religijna, pielę-

gnowana w środowisku wychowawczym, a szczególnie w rodzinie. Bóg lu-

dzi wierzących jest zawsze Bogiem przychodzącym i Bogiem tęsknionym.

Całe życie religijne człowieka rozgrywa się w świetle tej prawdy. Połącze-

nie tych dwóch elementów: żywej tradycji religijnej w rodzinie i wciąż

ożywianej praktykami tęsknoty za Bogiem, może dać w efekcie natych-

miastową zgodę człowieka na wołanie Chrystusowe: „Pójdź za mną". Za-

uważalny dziś kryzys powołań kapłańskich, jest zewnętrznym wyrazem

osłabienia wewnętrznych kontaktów człowieka współczesnego z Bogiem,

głównie na skutek zamierania tradycji religijnych w wychowaniu rodzin-

nym.

II.

1. Czy umiemy się cieszyć? Paweł VI powiedział, że człowieka współ-

cznego męczy jednoczesny przesyt doznań przyjemnych. Dlatego jest

smutny.

2. Prorok Izajasz opisując czasy mesjańskie wielokrotnie podkreśla

radość, jaka będzie udziałem ówczesnych ludzi. I. Przejdę z ciemności

do światła (9,1). Dopiero kontrast tego co jest i tego co było, pozwala

człowiekowi należycie ocenić i cieszyć się tym, co zyskał. 2. — Własna

praca uwieńczona obfitymi plonami daje radość człowiekowi radosne

zadowolenie (9,2). 3 — Najgłębiej i na j autentycznie j potrafi się radować

człowiek wolny (9,3). 4 — Radość jest tym głębsza, im bardziej realna

istnieje nadzieja trwania dobra, która raduje. Każde przeczucie końca

mrozi radość i rodzi przedwczesny smutek (9,4). Ewngelista Mateusz uka-

zuje dziś Chrystusa, który przyniósł ludziom radość, gdy głosił królestwo

niebieskie, leczył choroby i słabości ludzkie. Jednakże główną podstawą

radości była nowa świadomość religijna, że na ziemi „światło zabłysło",

pośród ludzi stanął Syn Boży, który wołał: „Nawracajcie się" (Mt 4,17).

brodził się nowy dynamizm życiowy: warto podlać trud odnowy we-

wnętrznej!

3. Na jakiej więc glebie może wyrosnąć moja prawdziwa chrześcijań-

ska radość? l. Chrystus działa we mnie! A to oznacza, że nawet w naj-

trudniejszych sytuacjach życiowych, zwłaszcza moralnych, dam sobie ra-

dę. 2. Poczucie wolności (nie: rozpasania!) pozwoli mi zawsze być czło-

wiekiem radości. Znam własne rozradowanie, kiedy wracam od konfe-

sjonału uwolniony od jarzma grzechów i pogodzony z Bogiem. „Trzeba

być zwolnionym z mysią Przedwczesnego pierw, aby być wyzwolonym

z przeciw myśli Bożej — z niewoli" (Norwid). Każda radość, aby była

głęboka, domaga się trudu poprzedzającego, zapracowania na nią. Lenistwo

rodzi frustrację. 4. Odczuwać radość jestem zdolny zwłaszcza wtedy, gdy

umiem zwycięsko przeżywać okresy smutku. Wtedy, prawem kontrastu,

lepiej potrafię ocenić odmianę losu. Po „ciemnościach" Bóg zawsze zsyła

słońce radości. 5. Wreszcie, radość chrześcijańska nie boi się śmierci, bo

to żaden koniec. Wtedy właśnie rodzi się „nowe", dziś jeszcze widziane

niejasno, ale przecież zagwarantowane słowem Bożym („Pójdźcie za

Mną..." Mt 4,19).

III.

1. Można by się pytać, dlaczego chrześcijaństwo, istniejące od dwu-

dziestu stuleci, nie zrealizowało w pełni prorockiego programu czasów

mesjańskich.

2. Paweł Apostoł na początku Listu do Koryntian, którego fragment

dziś słyszeliśmy, nakreślił sylwetkę człowieka odrodzonego łaską chrztu:

„W Chrystusie Jezusie(...) zostaliście wzbogaceni we wszystko(...), tak

iż me brakuje wam żadnego daru łaski..." (l Kor 1,5.7). A jednak po

tym ukazaniu wspaniałości duchowego wnętrza chrześcijanina, Paweł upo-

mina wiernych w Koryncie. Zarzuca im brak zgody, rozłamy i spory,

spowodowane brakiem jednomyślności. Wytyka im bezzasadne podkre-

ślenie indywidualnej swej odrębności na niekorzyść tego, co łączy wszy-

stkich ochrzczonych (1,10.12). Wreszcie gani ich za brak rozumienia

Bożej nauki: „Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni?" (1,13). Oto

dwie strony samej rzeczywistości, jaką jest osoba chrześcijanina. Z jednej

widzimy wspaniołości Bożego obdarowania, a z drugiej małość i słabość

ludzkiej kondycji, jako pozostałość skażenia natury człowieczej przez

grzech pierworodny. Te dwa czynniki — boski i ludzki — wciąż w czło-

wieku są żywe, wciąż pracują; i chociaż nie jest to rywalizacja, to jednak

człowiek czasem przeżywa wzniosłe chwile swego mocnego związania

z Bogiem, a czasem aż brzydzi się siebie samego, uwikłanego w grzech.

Aforystycznie ujął tę dwoistość sytuacji człowieka Norwid: „Człowiek?.

Jest to kapłan bezwiedny i niedojrzały..." (Sfinks). Analogiczną sytuację

spotykamy w całym chrześcijaństwie. Są w jego historii okresy wspa-

niałej kultury, gdzie każde dzieło ludzkiego geniuszu wskazuje na Boga,

ale są także epoki, w których Boga się pomniejsza. Zresztą, każda epoka.

daje liczne świadectwa tego dualizmu czynników, formujących dzieje

ludzkie. Tak więc chrześcijaństwo wniosło ostrą świadomość czynnika

nadrzędnego działającego w człowieku i poprzez niego kształtującego profil

kulturowy w dziejach: „Ludzkość bez boskości sama siebie zdradza" (Nor-

wid). Co więcej, chrześcijaństwo wskazało na dynamizm współpracy

z ludźmi oraz podkreśliło konieczność czynnego włączenia się człowieka

w życia Boże. I na tym współdziałaniu zasadza się wszelki wysiłek peda-

gogiczny Kościoła: „Posła? mnie Chrystus, abym głosił Ewangelię" (1,17).


3 niedziela zwykła

Rok A /Mt 4, 12-23/

Jan został uwięziony

Nie jest łatwo zgodzić się na to, że bliskiego człowieka aresztują, i to tylko dlatego, że odważnie powiedział praw­dę, a to się nie podoba władzy. Takie wydarzenie zmusza do przemyślenia dalszego działania. Czy warto prawdę mó­wić, skoro za to czeka więzienie, za to ucinają głowę.

To się nie opłaci. Trudniej, gdy mówienie prawdy jest zadaniem numer jeden.

Tak jest z prorokiem, czyli człowiekiem, którego wybiera Jezus po to, by dał świadectwo prawdzie. Wtedy trzeba to robić, nawet gdy za to utną głowę. Jezus swoim świadkom przywróci życie.

Jan już dawno chodzi po niebie z wysoko podniesioną głową.


Trzecia niedziela zwykła

Czyt. I - h 8, 23b-9, 3 Czyt. II - l Kor l, 10-13. 17 Ewangelia - Mt 4, 12-23

Nawracajcie się!"

Ktokolwiek obserwuje szeroko zakrojoną działalność Kościoła, może stracić z oczu to, co w jego misji jest najważniejsze. Zaangażowanie w prace na rzecz pokoju, ratowanie głodnych w świe­cie, wychowywanie młodego pokolenia, troska o biednych i chorych, obrona uciśnionych, walka o sprawiedliwość społeczną, ekumenizm, kontakty z przedstawicielami innych religii ... a w ramach samego religijnego życia nowenny, kongresy, zebrania itp., to wszystko jest ważne, ale co jest najważniejsze? Tylko jedno: wezwanie do nawrócenia! Otwarcie przed człowiekiem szansy uczynienia możliwym tego, co wydaje się być niemożliwe, a mianowicie że może uczestniczyć w życiu doskonalszym niż to, które jest, że może sięgnąć po udział w życiu samego Boga.

Wezwanie do nawrócenia stanowi serce religii. Jezus rozpoczyna swe publiczne działanie od tego wezwania i kończy je tym wezwaniem. Przyszedł bowiem, by pomóc nam w dokonaniu wielkiej wewnętrznej przemiany, w dorastaniu do życia wiecznego.

Jakie są podstawowe elementy nawrócenia? Pierwszy z nich to troska o dojrzałość człowieka. Ten się nawraca, kto szuka ubogacenia swego umysłu, serca i uczuć. Nawracanie jest zawsze znakiem dojrzałości człowieka, zdolności do zmobilizowania wszystkich sił, by sięgnąć po wartość wyższą. Komu nie zależy na pogłębianiu wiadomości o świecie, o Bogu, o ludziach, o sobie, komu nie zależy na duchowym rozwoju, ten nie odpowie na wezwanie Jezusa.

Drugim elementem jest postawa otwarta na przyjęcie wartości religijnych. Zależy ona od człowieka i Jezus w Ewangelii wielokrotnie się o nią upomina. Chodzi tu o odpowiednie nastawienie. Na przykład zupełnie z innym nastawieniem wędrujemy do teatru, by oglądać komedię, a z innym na pogrzeb. Jeśli ktoś przyjdzie do teatru z wewnętrznym nastawieniem takim jak na pogrzeb, nie potrafi odebrać tych wartości, które można dostrzec w dobrej komedii.

Niewłaściwe nastawienie bardzo utrudnia przyjęcie wartości reli­gijnych. Czasem nakładające się na siebie drobiazgi decydują o na­rastaniu uprzedzeń, które w rezultacie uniemożliwiają przeżycie nawrócenia. Trzeba ustawicznie zabiegać o postawę otwartą, gotową na przyjęcie- wartości religijnych.

Trzecim ważnym elementem jest widzialny znak, którym Bóg się posługuje dla przekazania swojej łaski. Może to być tekst Pisma Świętego odczytany jako Słowo Boga adresowane wyłącznie do mnie. Tak między innymi przeżył nawrócenie św. Augustyn czytając jedno zdanie z Listu św. Pawła do Rzymian. Może to być głębsze przeżycie zjawisk przyrody, majestatu gór lub zachodu słońca, ostatnie słowo umierającego przyjaciela lub piękna melodia. Pewne z tych znaków zostały wykorzystane w życiu religijnym. Do nich należy przede wszystkim chrzest, czyli zanurzenie człowieka w wodzie. Wynurza się już jako oczyszczony, jako nawrócony. Znak ten znany innym religiom, był stosowany przez Jana Chrzciciela głoszącego nawrócenie i został przez Jezusa ustanowiony jako sakramentalny znak nawrócenia.

Wezwanie Chrystusa: „Nawracajcie się!" stanowi doskonałą okazję do głębszej refleksji nad najważniejszą misją Kościoła, jaką jest wzywanie ludzkości do nawrócenia. A ponieważ każdy człowiek potrzebuje nawrócenia, jest to również okazja do refleksji nad swoim nawróceniem, nad dorastaniem do pełnego nawrócenia.

Zbawienie człowieka jest zawarte w jego nawróceniu. Człowiek przez nie staje się w pełni sobą, odnajduje siebie wobec Boga, bliźnich, świata i sam zostaje wypełniony prawdziwym pokojem.

Jeden

Kościół w Koryncie od samego początku musiał zwalczać różne próby podziału w swoim łonie. Sam Paweł pisze o tym wyraźnie:

„Doniesiono mi o was, bracia moi, że zdarzają się między wami spory. Myślę o tym, co każdy z was mówi: 'Ja jestem Pawła, a ja Apollosa, ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa'". W tym kontekście staje się jasne jego wezwanie: „Upominam was, bracia, w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni i by nie było wśród was rozłamów, byście byli jednego ducha i jednej myśli".

Jest rzeczą znamienną, że wszystkie wspólnoty same muszą się organizować, a więc w pewnym sensie dzielić zadaniami, a rów­nocześnie muszą przezwyciężać pokusy rozbicia. Doskonalenie wspól­noty jest możliwe tylko na bardzo trudnej drodze zgody wszystkich na podział funkcji przy równoczesnym zachowaniu jedności.

Zło wiedząc, że zgoda potęguje siły i przez nią wspólnota staje się niezwykle twórcza, usiłuje przede wszystkim zwyciężać przez podziały, przez brak jedności. Ponieważ Kościół w planach Boga realizuje wielkie dzieło zbawienia ludzkości, zło od początku stara się za wszelką cenę osłabić skuteczność tego działania przez rozłamy.

Każdy wiemy należący do Chrystusowego Kościoła winien sobie z tego zdawać sprawę. Tam gdzie następuje spotęgowanie działania dobra, pojawia się prawie natychmiast kiełkujące ziarno niezgody, które trzeba rozpoznać, i o ile to jest w mocy wierzących, wyrwać. Bywa, że rozłamów nie da się przezwyciężyć. Kościół w swej historii przeżył niejedną schizmę. Odpadały od niego wielkie rzesze wiernych. Jedno jednak jest w stu procentach pewne: żadne rozdarcie nie prowadzi do powstania drugiego Chrystusowego Kościoła. Kościół Chrystusowy choćby był łamany na wiele kawałków, był, jest i będzie jeden.

To jest mniej więcej tak, jak z jednością sakramentalnego małżeństwa. Jeżeli współmałżonek odchodzi i szuka innego małżeń­stwa, nie niszczy tym samym sakramentalnego związku. Jest tylko jego zdrajcą, ale nadal jest małżonkiem. „Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela".

W podobnym znaczeniu Kościół Chrystusowy jest jeden. To wielka wspólnota połączona więzią nierozerwalną z Jezusem, jak żona z mężem. To że jakaś część wiernych zrywa łączność z innymi, a nawet z władzą kościelną, to jeszcze nie dowód, że tworzą drugi Kościół Chrystusowy. Ludzie tego nie potrafią uczynić, Kościół może zakładać tylko Bóg, a nie człowiek.

Należałoby dokładniej prześledzić związek kryzysu jedności mał­żeństwa i rodziny z kryzysem przynależności do Kościoła, oraz zbyt wielkie uproszczenie sprawy zawarte w twierdzeniu, że jest rzeczą obojętną, do jakiego Kościoła człowiek należy.

Chrystus modlił się słowami: „Ojcze, aby byli jedno". Jego modlitwa na pewno została wysłuchana. Ci, którzy Go kochają, są jedno z Nim i między sobą.

Niewielu z nas przeżywa radość z przynależności do jednego Chrystusowego Kościoła. Ten kto odkrył tę prawdę, odnajduje się w Kościele, jak w jednej autentycznie kochającej się rodzinie. Ponieważ jest to rodzina złożona z niedoskonałych ludzi, może przeżywać różne spięcia, nawet dramaty, ale zawsze jest to jeden dom, w którym dla każdego jest miejsce, jedzenie i zadanie. Gdybyśmy lepiej współpracowali z łaską, nie byłoby tak wiele rozdarć, łez i krwawych ran w naszych wspólnotach. Bo jedność i zgoda, to nie tylko sprawa nasza, ale przede wszystkim wielkie pragnienie Boga, kochającego nas Ojca.

Немає коментарів:

Дописати коментар