TRZECIA NIEDZIELA ZWYKŁA
KOMENTARZ BIBLIJNY
Pierwsze czytanie: Iz 8,23-9,3
Fragment, stanowiący pierwsze czytanie dzisiejszej ewangeli, zaczer-
pnięty z proroctwa Izajasza, jest jednym z ważnych proroctw mesjań-
skich w Biblii. Jest to okres inwazji asyryjskiej na królestwo północne
Cw latach 734—732), obejmujące krainy Zabulona i Neftalego w Galilei.
I e bowiem krainy pierwsze padły ofiara najazdu (por. 2 Kri 15,29).
W przyszłości zaś, która nie została bliżej określona, te same krainy za-
stały okryte chwałą. Droga do morza, o której mowa, łączyła Damaszek
z Morzem Śródziemnym poprzez Transjordanię i Galileę. Galileę zaś na-
zywano krainą pogańską dlatego, że zamieszkiwała ją ludność mieszana
złożona z Żydów i pogan.
Lud, który chodził w ciemnościach, to Żydzi galilejscy deportowani
do Asyrii. Prorok zapowiada dla nich wyjście z ciemności, to znaczy wy-
zwolenie z niewoli i powrót do ojczyzny. Nastąpi to wtedy, gdy nasta-
nie światłość wielka. Pierwotnie wyrażenie to rozumiano w ten sposób,
ze będzie miało miejsce odnowienie zniszczonych działaniami wojennymi
krain. Historia Izraela ma także wymiar duchowy, który należy odkryć
w tekście Izajasza. Tę odnowę duchową narodu widzi prorok w narodze-
niu Księcia Pokoju, który zajmie tron Dawida. Będzie nim zapowiedziany
już uprzednio przez proroka Emmanuel (por. Iz 7,14).
Pierwsi cieszyć się będą tym światłem mieszkańcy krain północnych,
który najbardziej ucierpi w czasie najazdu asyryjskiego. Zapanuje wtedy
wielka radość, przedstawiona w obrazie żniwa i podziału łupu zdobyte-
go na wojnie. Powodem tej radości będzie unicestwienie potęgi zdobyw-
ców i zniknięcie śladów wojennych. Sprawi to właśnie Książę Pokoju,
który będzie królem narodu i jego ojcem, zapewniającym pokój. On też
spełni obietnicę daną Dawidowi, że tron jego będzie trwał na wieki.
Jest to znak duchowy Mesjasza, który widzi Izajasz w tych obrazach, za-
czerpniętych z wymiaru politycznego. Bóg wyzwoli naród z niewoli
asyryjskiej, podobnie jak pomagał Gedeonowi zmiażdżyć Madianitów
w słynnej walce (por. Sdz r. 7 i 8).
Drugie czytanie: l Kor 1,10-13,17
Problem' jedności w Kościele istniał od samego początku. O chrześcija-
nach z pierwszej gminy jerozolimskiej św. Łukasz napisał, że: Trwali
oni... we wspólnocie" (Dz 2,42). Nie było tak jednak we wszystkich gmi-
nach, o czym chce nam przypomnieć drugie czytanie dzisiejszej niedzieli.
W gminie korynckiej, w jednej z pierwszych społeczności, założonej przez
św. Pawła, powstał rozłam wśrów wiernych, który uderzył w jedną z pod-
stawowych zasad życia kościelnego — w jedność. Koryntianie weszli na
drogę, na której łatwo zagubić świadectwo o Chrystusie, które się w nich
utrwalało (por. l Kor 1,6).
W Koryncie powstały cztery stronnictwa, które odwoływały się do
jednego czy drugiego apostoła, jako swego mistrza. Jedni odwoływali
się do Pawła. Być może, że byli to pierwsi chrześcijanie nawróceni z po-
gaństwa, których słowo Boże głoszone przez Pawła zdobyło dla Chrystu-
sa. Inni znowu powoływali się na Apollosa, nawróconego Żyda, pocho-
dzącego z Aleksandrii, bardzo zdolnego, doskonale znającego Pismo św.
Potrafił on doskonale operować filozofią grecką i Starym Testamentem.
Jego wspaniały umysł i znakomita wymowa zdobywały wiele sympatii
w Koryncie. Była także grupa, która w Piotrze upatrywała swego mi-
strza. Byli to nawróceni na chrześcijaństwo Żydzi, którzy w dalszym
ciągu zachowywali przepisy Prawa Mojżeszowego, a szczególnie obrzeza-
nie. Zwolenników Chrystusa zidentyfikować najtrudniej. Być może byli
to ludzie o szczególnej mentalności, którzy nie chcieli odwoływać się
do Chrystusa za pośrednictwem ludzi, ale czynili to sami i bezpośrednio.
Paweł zabierając głos stawia pytania: czy można podzielić Chrystu-
214
trzecia uicuz.icia ^.wy^a
są? Podział w Kościele, który jest Ciałem Chrystusa, oznaczałby podział
samego Chrystusa. Czy można sobie wyobrazić taką sytuację, by Chry-
stusa mogło sobie przywłaszczyć dla siebie jakieś stronnictwo? Czy można
Chrystusa stawiać na jednej płaszczyźnie z nim — Pawłem, który przecież
nie był ukrzyżowany! Chrzest, który chrześcijanin przyjmuje w imię
Chrystusa, sprawia, że do Niego należy. Nie należy do Pawła, bo w imię
Pawła nie został ochrzczony. Dalej Apostoł zapewnia, że jego posługa
obejmuje przede wszystkim głoszenie Dobrej Nowiny, a chrztu udzielają
jego współpracownicy. Wymienia zaledwie kilka osób, którym udzelił
chrztu.
Trzecie czytanie: Mt 4, 12-23
Przygotowanie Jezusa do publicznej działalności dobiegało końca. Ma-
teusz, ukazując ostatni etap tego okresu — pobyt Jezusa na pustyni
i spotkanie z szatanem, przechodzi do opisu rozpoczęcia publicznej dzia-
łalności Mesjasza, co jest treścią Ewangelii na dzisiejszą niedzielę.
Działalność rozpoczyna Jezus w Galilei, krainie pogardzanej przez
Żydów i najbardziej spoganiałej. Jezus wybrał Galileę dlatego, że do-
wiedział się o uwięzieniu Jana Chrzciciela. Aresztowanie Poprzednika
było znakiem, że dalszy pobyt może stać się także niebezpieczny dla
Jezusa. Od samego początku pojawiają się trudności, które będą Mu to-
warzyszyły przez całą Jego działalność. Udał się więc Chrystus najpierw
do rodzinnego Nazaretu, ale ponieważ nikt nie jest prorokiem w swojej
ojczyźnie, skierował się do położonego nad jeziorem Kafarnaum. Następ-
nie udanie się do Galilei miało także na celu wypełnienie się proroctwa
Izajasza (dzisiejsze pierwsze czytanie), które Mateusz cytuje, a według
którego właśnie w Galilei najpierw zabłyśnie i ukaże się Książę Pokoju.
Obecnie to wielkie światło rozświeciło się na nowo nad brzegami jeziora
w Galilei, a światłem tym jest Jezus Chrystus — Mesjasz.
W swoim nauczaniu Jezus podejmuje temat głoszony przez Jego
Poprzednika — Jana Chrzciciela. Zapowiada, że królestwo niebieskie jest
już blisko, zachęca do nawrócenia. Co oznacza to nawrócenie się dla kró-
lestwa? Chrystus naucza, że człowiek ma możliwości wolnego wyboru.
Zachęca do wybrania Boga, to znaczy królestwa miłości. Przywrócenie
człowiekowi życia w całej jego pełni dokonuje się przez porzucenie zła
i wybranie na to miejsce królestwa Boga. Tę samą myśl głosili prorocy.
Nie chodzi tu tylko o zmianę samej mentalności. Nawrócenie oznacza
pełną przemianę — nową orientację. Nawrócenie, to ocena stosunku
człowieka do Boga. Powodem do nawrócenia jest bliskość królestwa Bo-
żego, które człowiek powinien poznać.
Działalność publiczna rozpoczęta. Jezus powołuje uczniów. Szuka ich
w miejscu pracy, tam gdzie pełnią swoje codzienne obowiązki. Obiecuje,
ze uczyni z nich rybaków ludzi. Powołanie odbywa się bardzo prosto.
Jest wezwanie ze strony Jezusa, a ze strony przyszłych Apostołów pójście
za Nim. Było ich na początku czterech. Na pierwszym miejscu wymienia
ewangelista przyszłego zastępcę Chrystusa — Szymona Piotra, a potem
Jego brata Andrzeja i synów Zebedeusza: Jakuba i Jana.
Tematy teologiczne czytań
l. W życiu człowieka powrót z ciemności do światła następuje wtedv,
kiedy człowiek przechodzi ze stanu grzechu do stanu łaski Bożej.
2. Podziały i niezgoda następują w życiu ludzkim wtedy, gdy chrześci-
janie tracą świadomość swej żywej łączności z Chrystusem.
3. Fundamentem jedności w Kościele jest wiara i miłość.
KOMENTARZ LITURGICZNY
Ew./Euch. — Ideą przewodnią dzisiejszego fragmentu Ewangelii jest
zasadnicze wezwanie Jezusa do odnowy życia: „Nawracajcie się, albowiem
bliskie jest Królestwo Niebieskie". Misterium tego wezwania uobecnia
się w liturgii i jest aktualne zawsze dla każdego chrześcijanina, niezależ-
nie od stopnia zjednoczenia z Bogiem. W człowieku zawsze istnieją ob-
szary pogańskie, zawsze są w nas tereny misyjne. Celem umożliwienia
wszystkim pełne zaakceptowanie i przeżycie nadchodzącego królestwa,
Jezus obchodzi całą Galileję, głosi ewengelię, nawraca, powołuje pierw-
szych uczniów, leczy choroby i słabości.
Czyt. I — Poprzez działalność Jezusa w Galilei spełniło się najdo-
kładniej — co podkreśla zresztą sam św. Mateusz — proroctwo Izajasza
(czyt. I) o upokorzonej krainie Zabulona i Neftalego, której naród, znaj-
dujący się w ciemnościach niewoli asyryjskiej, ujrzy wielką światłość
wolność od ucisków, światło pokoju, światło Mesjasza, „...nad mieszkańca-
mi kraju mroków światło zabłysło".
Psalm 26 z responsorium: „Pan światłem moim i zbawieniem moim",
jest jakby odbiciem nastrojów narodu, znajdującego się w niewoli, gdzie
panuje nędza, głód, lęk, ale równocześnie żyjącego zapowiedzianą na-
dzieją wolności, nadzieją czasów mesjańskich. Pan przyjdzie — dlatego
nie należy się lękać; On obrońcą życia, On pozwoli oglądać świątynię
i „dobra Pańskie w kramie żyjących". Psalm jest drogowskazem dla zgro-
madzenia liturgicznego, jakich dóbr należy oczekiwać w królestwie Bo-
żym, które wprawdzie „już jest", ale równocześnie „ciągłą przychodzi".
Czyt. II — Jedną z podstawowych cech królestwa Bożego jest je-
dność, miłość, pokój. Harmonizuje więc z ogólną myślą dnia czyt. II,
w którym św. Paweł dowiedziawszy się o istniejących w gminie chrze-
ścijańskiej w Koryncie rozłamach i sporach, wzywa w imię Jezusa do
jednomyślności: „... byście byli jednego ducha i jednej myśli". Podsta-
wowym argumentem dla Pawła jest jedność samego Chrystusa: „Czyż
Chrystus jest podzielony?". Skłóconym grupom powołującym się na oso-
by, które doprowadziły ich do Chrystusa (ja jestem od Pawła, ja od
Apollosa, ja jestem Kefasa), Paweł odpowiada, że nie zostali ochrzczeni
w ich imię i że nie oni za nich umarli na krzyżu, lecz sam Chrystus.
Jedność Kościoła, jak i jedność wspólnoty liturgicznej nigdy nie bę-
dzie udziałem genialnego kierownika: tylko Chrystus jest podstawą i ce-
lem wszystkich poszukiwań na drodze do jedności.
KOMENTARZ HOMILETYCZNY
I.
1. Dlaczego istnieje dziś kryzys powołań kapłańskich? Niebywały
wzrost dobrobytu? technizacja życia i myślenie przyrodnicze połączone
z zaniedbaniem refleksji humanistycznej? — Na pewno, ale czy to są
najgłębsze przyczyny?
2. Przypatrzmy się powołniom ewangelijnym. Jezus przechodził obok
rybaków i powiedział: „Pójdźcie za mną". Oni natychmiast zosta-
wili wszystko! Niewątpliwie działała tu Boża moc powołująca, ale osta-
teczny los tego powołania uzależnił Bóg od zgody ludzkiej uwarunkowa-
nej dyspozycją wewnętrzną, wiedzą religijną powołanego. Co ci rybacy
dowiedzieli się o Jezusie? Najpierw od Jana Chrzciciela usłyszeli, że On
jest Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata (J 1,29). A potem do-
wiadywali się, jak „obchodził Jezus całą Galileę nauczając(...), głosząc
ewangelie o królestwie i lecząc wszystkie choroby i wszystkie słabości
wśród ludu" (Mt 4,23),. Galilea została kiedyś nazwana przez Izajasza
„Galileą pogan", ponieważ ludność współżyła z poganami. Za to spotkała
ją kara i wygnanie. Ale Jahwe zapowiedział dzień, w którym „Naród
kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką" (Iz 9,1). Odtąd wszy-
scy mieszkańcy „Ziemi Zabulona i Neftalego" oczekiwali na przyjście
Mesjasza, który przywróci im błogosławieństwo Jahwe. Piotr i Andrzej,
Jakub i Jan z pewnością znali historię swego kraju, żyli w tradycji me-
sjańskiej obietnicy i skoro ukazał się Jezus przynoszący prawdę o kró-
lestwie Bożym i błogosławieństwo Jahwe utrudzonemu ludowi, uwierzyli
Mu. I na tej wierze mógł Jezus budować swą pewność, że ci rybacy nie
odrzucą powołania Apostolskiego.
3. Problem wiary więc jest najważniejszy tam, gdzie Bóg powołuje
człowieka. Wiarę wydatnie wzmacnia głęboka tradycja religijna, pielę-
gnowana w środowisku wychowawczym, a szczególnie w rodzinie. Bóg lu-
dzi wierzących jest zawsze Bogiem przychodzącym i Bogiem tęsknionym.
Całe życie religijne człowieka rozgrywa się w świetle tej prawdy. Połącze-
nie tych dwóch elementów: żywej tradycji religijnej w rodzinie i wciąż
ożywianej praktykami tęsknoty za Bogiem, może dać w efekcie natych-
miastową zgodę człowieka na wołanie Chrystusowe: „Pójdź za mną". Za-
uważalny dziś kryzys powołań kapłańskich, jest zewnętrznym wyrazem
osłabienia wewnętrznych kontaktów człowieka współczesnego z Bogiem,
głównie na skutek zamierania tradycji religijnych w wychowaniu rodzin-
nym.
II.
1. Czy umiemy się cieszyć? Paweł VI powiedział, że człowieka współ-
cznego męczy jednoczesny przesyt doznań przyjemnych. Dlatego jest
smutny.
2. Prorok Izajasz opisując czasy mesjańskie wielokrotnie podkreśla
radość, jaka będzie udziałem ówczesnych ludzi. I. Przejdę z ciemności
do światła (9,1). Dopiero kontrast tego co jest i tego co było, pozwala
człowiekowi należycie ocenić i cieszyć się tym, co zyskał. 2. — Własna
praca uwieńczona obfitymi plonami daje radość człowiekowi radosne
zadowolenie (9,2). 3 — Najgłębiej i na j autentycznie j potrafi się radować
człowiek wolny (9,3). 4 — Radość jest tym głębsza, im bardziej realna
istnieje nadzieja trwania dobra, która raduje. Każde przeczucie końca
mrozi radość i rodzi przedwczesny smutek (9,4). Ewngelista Mateusz uka-
zuje dziś Chrystusa, który przyniósł ludziom radość, gdy głosił królestwo
niebieskie, leczył choroby i słabości ludzkie. Jednakże główną podstawą
radości była nowa świadomość religijna, że na ziemi „światło zabłysło",
pośród ludzi stanął Syn Boży, który wołał: „Nawracajcie się" (Mt 4,17).
brodził się nowy dynamizm życiowy: warto podlać trud odnowy we-
wnętrznej!
3. Na jakiej więc glebie może wyrosnąć moja prawdziwa chrześcijań-
ska radość? l. Chrystus działa we mnie! A to oznacza, że nawet w naj-
trudniejszych sytuacjach życiowych, zwłaszcza moralnych, dam sobie ra-
dę. 2. Poczucie wolności (nie: rozpasania!) pozwoli mi zawsze być czło-
wiekiem radości. Znam własne rozradowanie, kiedy wracam od konfe-
sjonału uwolniony od jarzma grzechów i pogodzony z Bogiem. „Trzeba
być zwolnionym z mysią Przedwczesnego pierw, aby być wyzwolonym
z przeciw myśli Bożej — z niewoli" (Norwid). Każda radość, aby była
głęboka, domaga się trudu poprzedzającego, zapracowania na nią. Lenistwo
rodzi frustrację. 4. Odczuwać radość jestem zdolny zwłaszcza wtedy, gdy
umiem zwycięsko przeżywać okresy smutku. Wtedy, prawem kontrastu,
lepiej potrafię ocenić odmianę losu. Po „ciemnościach" Bóg zawsze zsyła
słońce radości. 5. Wreszcie, radość chrześcijańska nie boi się śmierci, bo
to żaden koniec. Wtedy właśnie rodzi się „nowe", dziś jeszcze widziane
niejasno, ale przecież zagwarantowane słowem Bożym („Pójdźcie za
Mną..." Mt 4,19).
III.
1. Można by się pytać, dlaczego chrześcijaństwo, istniejące od dwu-
dziestu stuleci, nie zrealizowało w pełni prorockiego programu czasów
mesjańskich.
2. Paweł Apostoł na początku Listu do Koryntian, którego fragment
dziś słyszeliśmy, nakreślił sylwetkę człowieka odrodzonego łaską chrztu:
„W Chrystusie Jezusie(...) zostaliście wzbogaceni we wszystko(...), tak
iż me brakuje wam żadnego daru łaski..." (l Kor 1,5.7). A jednak po
tym ukazaniu wspaniałości duchowego wnętrza chrześcijanina, Paweł upo-
mina wiernych w Koryncie. Zarzuca im brak zgody, rozłamy i spory,
spowodowane brakiem jednomyślności. Wytyka im bezzasadne podkre-
ślenie indywidualnej swej odrębności na niekorzyść tego, co łączy wszy-
stkich ochrzczonych (1,10.12). Wreszcie gani ich za brak rozumienia
Bożej nauki: „Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni?" (1,13). Oto
dwie strony samej rzeczywistości, jaką jest osoba chrześcijanina. Z jednej
widzimy wspaniołości Bożego obdarowania, a z drugiej małość i słabość
ludzkiej kondycji, jako pozostałość skażenia natury człowieczej przez
grzech pierworodny. Te dwa czynniki — boski i ludzki — wciąż w czło-
wieku są żywe, wciąż pracują; i chociaż nie jest to rywalizacja, to jednak
człowiek czasem przeżywa wzniosłe chwile swego mocnego związania
z Bogiem, a czasem aż brzydzi się siebie samego, uwikłanego w grzech.
Aforystycznie ujął tę dwoistość sytuacji człowieka Norwid: „Człowiek?.
Jest to kapłan bezwiedny i niedojrzały..." (Sfinks). Analogiczną sytuację
spotykamy w całym chrześcijaństwie. Są w jego historii okresy wspa-
niałej kultury, gdzie każde dzieło ludzkiego geniuszu wskazuje na Boga,
ale są także epoki, w których Boga się pomniejsza. Zresztą, każda epoka.
daje liczne świadectwa tego dualizmu czynników, formujących dzieje
ludzkie. Tak więc chrześcijaństwo wniosło ostrą świadomość czynnika
nadrzędnego działającego w człowieku i poprzez niego kształtującego profil
kulturowy w dziejach: „Ludzkość bez boskości sama siebie zdradza" (Nor-
wid). Co więcej, chrześcijaństwo wskazało na dynamizm współpracy
z ludźmi oraz podkreśliło konieczność czynnego włączenia się człowieka
w życia Boże. I na tym współdziałaniu zasadza się wszelki wysiłek peda-
gogiczny Kościoła: „Posła? mnie Chrystus, abym głosił Ewangelię" (1,17).
3 niedziela zwykła
Rok A /Mt 4, 12-23/
Jan został uwięziony
Nie jest łatwo zgodzić się na to, że bliskiego człowieka aresztują, i to tylko dlatego, że odważnie powiedział prawdę, a to się nie podoba władzy. Takie wydarzenie zmusza do przemyślenia dalszego działania. Czy warto prawdę mówić, skoro za to czeka więzienie, za to ucinają głowę.
To się nie opłaci. Trudniej, gdy mówienie prawdy jest zadaniem numer jeden.
Tak jest z prorokiem, czyli człowiekiem, którego wybiera Jezus po to, by dał świadectwo prawdzie. Wtedy trzeba to robić, nawet gdy za to utną głowę. Jezus swoim świadkom przywróci życie.
Jan już dawno chodzi po niebie z wysoko podniesioną głową.
Trzecia niedziela zwykła
Czyt. I - h 8, 23b-9, 3 Czyt. II - l Kor l, 10-13. 17 Ewangelia - Mt 4, 12-23
Nawracajcie się!"
Ktokolwiek obserwuje szeroko zakrojoną działalność Kościoła, może stracić z oczu to, co w jego misji jest najważniejsze. Zaangażowanie w prace na rzecz pokoju, ratowanie głodnych w świecie, wychowywanie młodego pokolenia, troska o biednych i chorych, obrona uciśnionych, walka o sprawiedliwość społeczną, ekumenizm, kontakty z przedstawicielami innych religii ... a w ramach samego religijnego życia nowenny, kongresy, zebrania itp., to wszystko jest ważne, ale co jest najważniejsze? Tylko jedno: wezwanie do nawrócenia! Otwarcie przed człowiekiem szansy uczynienia możliwym tego, co wydaje się być niemożliwe, a mianowicie że może uczestniczyć w życiu doskonalszym niż to, które jest, że może sięgnąć po udział w życiu samego Boga.
Wezwanie do nawrócenia stanowi serce religii. Jezus rozpoczyna swe publiczne działanie od tego wezwania i kończy je tym wezwaniem. Przyszedł bowiem, by pomóc nam w dokonaniu wielkiej wewnętrznej przemiany, w dorastaniu do życia wiecznego.
Jakie są podstawowe elementy nawrócenia? Pierwszy z nich to troska o dojrzałość człowieka. Ten się nawraca, kto szuka ubogacenia swego umysłu, serca i uczuć. Nawracanie jest zawsze znakiem dojrzałości człowieka, zdolności do zmobilizowania wszystkich sił, by sięgnąć po wartość wyższą. Komu nie zależy na pogłębianiu wiadomości o świecie, o Bogu, o ludziach, o sobie, komu nie zależy na duchowym rozwoju, ten nie odpowie na wezwanie Jezusa.
Drugim elementem jest postawa otwarta na przyjęcie wartości religijnych. Zależy ona od człowieka i Jezus w Ewangelii wielokrotnie się o nią upomina. Chodzi tu o odpowiednie nastawienie. Na przykład zupełnie z innym nastawieniem wędrujemy do teatru, by oglądać komedię, a z innym na pogrzeb. Jeśli ktoś przyjdzie do teatru z wewnętrznym nastawieniem takim jak na pogrzeb, nie potrafi odebrać tych wartości, które można dostrzec w dobrej komedii.
Niewłaściwe nastawienie bardzo utrudnia przyjęcie wartości religijnych. Czasem nakładające się na siebie drobiazgi decydują o narastaniu uprzedzeń, które w rezultacie uniemożliwiają przeżycie nawrócenia. Trzeba ustawicznie zabiegać o postawę otwartą, gotową na przyjęcie- wartości religijnych.
Trzecim ważnym elementem jest widzialny znak, którym Bóg się posługuje dla przekazania swojej łaski. Może to być tekst Pisma Świętego odczytany jako Słowo Boga adresowane wyłącznie do mnie. Tak między innymi przeżył nawrócenie św. Augustyn czytając jedno zdanie z Listu św. Pawła do Rzymian. Może to być głębsze przeżycie zjawisk przyrody, majestatu gór lub zachodu słońca, ostatnie słowo umierającego przyjaciela lub piękna melodia. Pewne z tych znaków zostały wykorzystane w życiu religijnym. Do nich należy przede wszystkim chrzest, czyli zanurzenie człowieka w wodzie. Wynurza się już jako oczyszczony, jako nawrócony. Znak ten znany innym religiom, był stosowany przez Jana Chrzciciela głoszącego nawrócenie i został przez Jezusa ustanowiony jako sakramentalny znak nawrócenia.
Wezwanie Chrystusa: „Nawracajcie się!" stanowi doskonałą okazję do głębszej refleksji nad najważniejszą misją Kościoła, jaką jest wzywanie ludzkości do nawrócenia. A ponieważ każdy człowiek potrzebuje nawrócenia, jest to również okazja do refleksji nad swoim nawróceniem, nad dorastaniem do pełnego nawrócenia.
Zbawienie człowieka jest zawarte w jego nawróceniu. Człowiek przez nie staje się w pełni sobą, odnajduje siebie wobec Boga, bliźnich, świata i sam zostaje wypełniony prawdziwym pokojem.
Jeden
Kościół w Koryncie od samego początku musiał zwalczać różne próby podziału w swoim łonie. Sam Paweł pisze o tym wyraźnie:
„Doniesiono mi o was, bracia moi, że zdarzają się między wami spory. Myślę o tym, co każdy z was mówi: 'Ja jestem Pawła, a ja Apollosa, ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa'". W tym kontekście staje się jasne jego wezwanie: „Upominam was, bracia, w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni i by nie było wśród was rozłamów, byście byli jednego ducha i jednej myśli".
Jest rzeczą znamienną, że wszystkie wspólnoty same muszą się organizować, a więc w pewnym sensie dzielić zadaniami, a równocześnie muszą przezwyciężać pokusy rozbicia. Doskonalenie wspólnoty jest możliwe tylko na bardzo trudnej drodze zgody wszystkich na podział funkcji przy równoczesnym zachowaniu jedności.
Zło wiedząc, że zgoda potęguje siły i przez nią wspólnota staje się niezwykle twórcza, usiłuje przede wszystkim zwyciężać przez podziały, przez brak jedności. Ponieważ Kościół w planach Boga realizuje wielkie dzieło zbawienia ludzkości, zło od początku stara się za wszelką cenę osłabić skuteczność tego działania przez rozłamy.
Każdy wiemy należący do Chrystusowego Kościoła winien sobie z tego zdawać sprawę. Tam gdzie następuje spotęgowanie działania dobra, pojawia się prawie natychmiast kiełkujące ziarno niezgody, które trzeba rozpoznać, i o ile to jest w mocy wierzących, wyrwać. Bywa, że rozłamów nie da się przezwyciężyć. Kościół w swej historii przeżył niejedną schizmę. Odpadały od niego wielkie rzesze wiernych. Jedno jednak jest w stu procentach pewne: żadne rozdarcie nie prowadzi do powstania drugiego Chrystusowego Kościoła. Kościół Chrystusowy choćby był łamany na wiele kawałków, był, jest i będzie jeden.
To jest mniej więcej tak, jak z jednością sakramentalnego małżeństwa. Jeżeli współmałżonek odchodzi i szuka innego małżeństwa, nie niszczy tym samym sakramentalnego związku. Jest tylko jego zdrajcą, ale nadal jest małżonkiem. „Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela".
W podobnym znaczeniu Kościół Chrystusowy jest jeden. To wielka wspólnota połączona więzią nierozerwalną z Jezusem, jak żona z mężem. To że jakaś część wiernych zrywa łączność z innymi, a nawet z władzą kościelną, to jeszcze nie dowód, że tworzą drugi Kościół Chrystusowy. Ludzie tego nie potrafią uczynić, Kościół może zakładać tylko Bóg, a nie człowiek.
Należałoby dokładniej prześledzić związek kryzysu jedności małżeństwa i rodziny z kryzysem przynależności do Kościoła, oraz zbyt wielkie uproszczenie sprawy zawarte w twierdzeniu, że jest rzeczą obojętną, do jakiego Kościoła człowiek należy.
Chrystus modlił się słowami: „Ojcze, aby byli jedno". Jego modlitwa na pewno została wysłuchana. Ci, którzy Go kochają, są jedno z Nim i między sobą.
Niewielu z nas przeżywa radość z przynależności do jednego Chrystusowego Kościoła. Ten kto odkrył tę prawdę, odnajduje się w Kościele, jak w jednej autentycznie kochającej się rodzinie. Ponieważ jest to rodzina złożona z niedoskonałych ludzi, może przeżywać różne spięcia, nawet dramaty, ale zawsze jest to jeden dom, w którym dla każdego jest miejsce, jedzenie i zadanie. Gdybyśmy lepiej współpracowali z łaską, nie byłoby tak wiele rozdarć, łez i krwawych ran w naszych wspólnotach. Bo jedność i zgoda, to nie tylko sprawa nasza, ale przede wszystkim wielkie pragnienie Boga, kochającego nas Ojca.
Немає коментарів:
Дописати коментар