13 лют. 2011 р.

SZÓSTA NIEDZIELA ZWYKŁA

13 lutego 2011 A. D.

KOMENTARZ BIBLIJNY

Pierwsze czytanie: Syr 15,15-20

Jest to fragment większej perykopy zaczynającej się od w. 11 Traktuje ona o odpowiedzialności człowieka, jaka płynie z jego wolnej woli — wielkiego daru Bożego. Mędrzec odpowiada na zarzuty zbyt pochopnie czynione pod adresem Boga. To, że człowiek upada w grzech, schodzi z właściwej drogi, nie może obciążyć Stwórcy (w. 11 n.: „Wie mów: Od Boga pochodzi mój grzech... Nie mów: On sprawia, że upadłem..."). Człowiek sam jest winien, że czyni zły użytek z daru wolnej woli. Przypomina się analogiczne napomnienie skierowane do chrześcijan w Jk 1,13 n.: „Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi... to własna pożądliwość wystawia na pokusę i nęci każdego...". Bóg stworzywszy człowieka, pozostawił mu wolny wybór między przeciwieństwami: ogniem i wodą, życiem i śmiercią. Co sobie człowiek wybierze, to będzie miał.

Mędrzec opiera się tu zapewne na słowach Prawda: „Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście, błogosławieństwo i przekleństwo...

Wyciągnij rękę tylko, a będziesz miał, co sobie wybierzesz" (Pwt 30.15.19; por. Jr 21,8). Naród wybrany miał dokonać wyboru między kultem Jahwe a bałwochwalstwem. Taki wybór staje indywidualnie przed każdym Izraelitą w życiu osobistym. Słowa, rozpoczynające dzisiejszą perykopę, brzmią lepiej w takim ujęciu: „Jeśli ci się podoba, zachowaj przykazanie, wierność polega na spełnieniu Jego upodobania", lecz druga część może raczej winna być rozumiana tak: Jego wierność zagwarantowana jest tym, którzy spełniają Jego wolę, wyrażoną w przykazaniu.

I to jest właśnie mądrością Boga, że zostawił człowiekowi wybór, a widząc każdy czyn człowieka, wynikający z wolnego wyboru, może ocenić należycie swego czciciela. Nie można przypisywać Bogu swych grzechów, bo grzech Bogu nie może się podobać. W twierdzeniu, że Bóg nie kazał nikomu popełniać grzechu, ani nie popiera kłamców (por. Prz 12,22) — chodzi zapewne nie tylko o kłamców, jak w ogóle o ludzi nieszczerych wobec Boga. W hebrajskim tekście Syr jest glosa: „On nie ma litości nad tym, kto popełnia nieprawość, ani nad tym, kto zdradza tajemnice" — więc ujęcie jest jak widać szersze.

Mędrzec zatem przypomina nam ważną prawdę: Wolny jesteś człowiecze, rób co chcesz, urządzaj sobie życie, jak ci się podoba, zgodnie lub niezgodnie z przykazaniami, ale pamiętaj: za konsekwencje tego wyboru sam ponosisz odpowiedzialność, ostatnie słowo w ocenie twego życia będzie miał Bóg. Od twego wyboru zależy, czy On będzie stał po twojej stronie, czy przeciwko tobie, czy możesz liczyć na Jego stałą wierność, czy na surowy sąd, czy Bóg będzie w twym życiu kojącym źródłem wody, czy palącym ogniem.

Drugie czytanie: l Kor 2, 6-10

We fragmencie dzisiejszym Apostoł wykazuje Koryntianom, że i w jego nauczaniu zawiera się prawdziwa i autentyczna mądrość Boża, aczkolwiek nie taka, za jaką oni się ubiegają.

Mimo skromnej i niepozornej formy przepowiadania, mimo świadomego odejścia od metody, która mogłaby ująć i zachwycić wybranego zwyklego słuchacza, mimo słabości dostrzeganej w samej osobie głosiciela nauki — Pawła, docenia on wartość mądrości i mądrość głosi wiernym z Koryntu.

To, że do tej pory nie mógł jej im objawić, jest ich winą, bo okazali się w swej wierze niedojrzali; można ich przyrównać do dzieci i dlatego jak dzieciom trzeba im było dawać mleko, a nie pokarm intelektualny dla dorosłych (por. Hbr 5,13-14). Za „doskonałych", którym można objawić mądrość Bożą, uważa Paweł wiernych, którzy potrafią wznieść się do spraw duchowych ponad to, co cielesne, co popada pod zmysły. Dopiero tacy mogą pojąć w pełni tajemnice chrześcijańskie. Nie chodzi Apostołowi przy tym o wiedzę ezoteryczną, przekazywaną tylko grupie wtajemniczonych, jak w misteriach pogańskich, w gnostycyzmie czy potem w manicheizmie, dobitnie bowiem podkreśla, że jedna jest prawda dla wszystkich wierzących. Chodzi o stopniowe, coraz pełniejsze odsłanianie głębin nauki Chrystusowej, stosowanie do możliwości poznawczych słuchaczy.

W ww. 6-8 wspomniani są „książęta tego świata", którzy ukrzyżowali Chrystusa, nie rozpoznawszy w Nim „Pana chwały". Są nimi zapewne nie tylko uczeni żydowscy, kapłani i przywódcy judaizmu przeciwni ewangelii, ale i siły szatańskie, o których zarówno Apostoł jak i zwł. IV Ewangelia wspominają, jako o „władcy i księciu tego świata" (por. Ef 2,2; 6,12; J 12, 31; 14,30; 16,11 itd.). Tytuł zaś „Pan chwały" stanowi nader wyraźne stwierdzenie Boskiej godności Jezusa Chrystusa. „Pan" bowiem w Biblii greckiej, to stały odpowiednik imienia Bożego Jahwe, a dóxa, termin „chwata", oddaje obecność Jahwe, ukazującą się nawet w sposób widzialny wśród ludu wybranego (por. Wj 40,34; l Kri 8,11 itd.)

Jezus jest więc Panem chwały: jako Bóg obecny w Kościele w charakterze Zbawcy (Ef 5,23), ale też i w tym sensie, że dla każdego wiernego jest przyczyną uwielbienia (chwały) w ciele chwalebnym (Koi 3,4; Flp 3,21; por. Hbr 2,10).

Misterium, o którym nie mogli wiedzieć „książęta tego świata", a które Bóg postanowił objawić Koryntianom przez Pawła dla ich „chwały", to zapewne w szczególny sposób prawda o włączeniu ich w ciało Chrystusa chwalebnego, w Jego boskie życie (Ef 1,9 n.). Szczególnym aspektem tej tajemnicy, uważanej przez Pawła za jego własne posłannictwo to dopuszczenie pogan do udziału w obietnicach Bożych, do budowania chwalebnego ciała Chrystusa — Kościoła (por. Ef 2,11-22; 3,1-13). To jest przejaw szczególnej mądrości Bożej objawionej „doskonałym" we właściwym czasie.

„Chwała" wiernych co prawda będzie miała swoją pełnię w czasach eschatologicznych, gdy ich ciało zmartwychwstałe dozna uwielbienia na wzór ciała Chrystusowego (Flp 3,2), gdy zobaczą Boga „twarzą w twarz" (l Kor 13,12), ale rozpoczęła się już na ziemi, przez „poznanie jednego Boga prawdziwego i Jezusa Chrystusa" (J 17,3), jako oświecenie i przemiana wewnętrzna przez wiarę (2 Kor 3,18).

W w. 9 cytat „ani oko nie widziało...", opiewający owo ukazanie tajemnicy dotąd ukrytej, jest swobodnym przytoczeniem Iz 64,3 z uzupełnieniem z Iz 65,17. Treścią tego, co „Bóg przygotował dla swych umiłowanych" jest tutaj poznanie Chrystusa i zbawienie, jakie dokonuje się przez udział w Jego Wcieleniu i chwale. Tvlko „doskonali" mogą pojąć tę tajemnicę dzięki Duchowi Sw., umacniającemu w nich wiarę. Zaimek „my" odnieść trzeba przede wszystkim do Apostołów, przeciwstawiających się „książętom tego świata", niezdolnym tajemnicy pojąć (por. J 14,16.26.28; 16,7). Poznanie dokonuje się przez Ducha Sw., bowiem tylko On przenika głębiny istoty Bożej — chodzi zatem tutaj o osobowe rozumienie Ducha Sw., jako Boga równego Ojcu.

Trzecie czytanie: Mt 5,17-37

Duży fragment z kazania na górze, przeznaczony na dzisiejszą niedzielę, stanowi dalszy ciąg czytania z poprzedniej niedzieli, ale rozpoczyna nowy wielki temat — stosunek Prawa Jezusowego do Prawa Starego Przymierza.

Na początku ujęty jest ogólny stosunek Jezusa do Starego Testamentu (ww. 17-22), następnie wzajemne relacje Prawa Jezusowego i starotestamentowego ukazane zostały na przykładach z zakresu przykazania piątego (ww. 21-26), szóstego i dziewiątego (ww. 27-32) oraz ósmego (ww. 33-37). Mimo krytyki Starego Przymierza, jaka zdaje się przebijać przez szereg postawionych antytez, podkreślony został zaraz na wstępie pozytywny stosunek Jezusa do Prawa w oświadczeniu, że nie chce On znosić Prawa ani Proroków (czyli całego Starego Testamentu określonego przez dwa najważniejsze jego zbiory ksiąg), ale dopełnić i ukazać w całej doskonałości. Zatem deklaruje się nie jako rewolucjonista, lecz jako oczekiwany Mesjasz, który miał wydobyć z Prawa całe bogactwo jego myśli ukazuje w Prawie objawienie woli Bożej nadaje mu znaczenie także dla nowego porządku zbawczego, jaki przyszedł ustanowić.

Niezmienność i trwałość Prawa podkreślona jest przez stwierdzenie, że najmniejsza z liter hebrajskich — jod (po grecku jota — najwyraźniej chodzi o pismo typu kwadratowego), ani najmniejsza chorągiewka (chodzi o ozdobne zakończenie liter, według innych — o wystające kanty różniące podobne do siebie litery) w piśmie nie zostaną usunięte z Prawa.

Jezus uznaje więc Stary Testament, a w nim Torę, za Słowo Boże, jednak nie za ostatnie i definitywne słowo Boga — i tym różni się od nauczycieli żydowskich.

W oparciu o Mt rozumieć wypada owo dopełnienie i wypełnienie doskonałe Pisma przez Jezusa w potrójny sposób: zapowiedzi odnoszące się do osoby, dzieła i królestwa mesjańskiego wypełnia dziełami dokonywanymi przez siebie samego, swoje czyny i naukę, co Mt ustawicz-

nie skrzętnie zaznacza („aby się wypełniło Pismo..."). Przygotowanie rzeczywistości mesjańskiej poprzez figury Starego Testamentu wypełnia Jezus, stawiając w ich miejsce trwałe i ostateczne wartości (np. według Hbr, w ten sposób wypełnił przez swioją ofiarę krzyżową figurę, jaką była cała liturgia Starego Testamentu); prawo moralne Starego Testamentu znajduje wypełnienie m.n. i w programowym kazaniu na górze, gdy Jezus ogłasza wolę Bożą zawartą w formie przykazań Dekalogu w całej oryginalnej czystości, rozciągłości i głębi, już bez potrzeby liczenia się z twardością karku i nieobrzezaniem serca Żydów, jak to czyniło Prawo, a przede wszystkim komentarze do niego.

W przykładowych objaśnieniach przykazań, jakie z kolei następują widać jak konsekwentnie punkt ciężkości przenosi się z czynów zewnętrznych na wewnętrzną postawę człowieka, z jakiej te czyny wyrastają.

I to jest „duch" Prawa przeciwstawiony jego „literze". Apostoł powie, że „litera zabija, a duch ożywia" (2 Kor 3,6 n.). Skoro Nowe Prawo obejmuje w sobie Stare, udoskonala je i przewyższa, zatem kto je wypełnia, wypełnia też doskonale Prawo Mojżeszowe nie co do litery wprawdzie, lecz co do ducha. Na sześciu przykładach ukazuje Jezus, że chce, by rozumiano Stare Prawo w doskonały sposób (przynajmniej tyle przykładów zebrał nam i przekazał Mt). Przytoczone zostało ono przy tym nie w sformowaniu literalnie wziętym z Biblii, lecz raczej w formułach, jakie nadała mu tradycja żydowska. Jezus pogłębia je na swój sposób w ujęciu antytetycznym: „Słyszeliście, że powiedziano... a ja wam powiadam".

Odnośnie przykazania piątego, trzy stopnie wrogiej postawy wobec „brata" (wszystkie będące poniżej zakazu zabijania!): gniew, lżejsza i cięższa zniewaga słowna, poddaje trzem trybunałom coraz wyższych instancji po to, by uwypuklić złość czynów, które według litery Prawa dopiero mogły otwierać drogę do zabójstwa.

W szóstym i dziewiątym przykazaniu Jezus widzi nie tylko zakaz czynów cudzołożnych, lecz i wewnętrznego nastawienia, sprzyjającego takim czynom i rodzącego je. Sprawę mężczyzny i kobiety stawia nie tylko na płaszczyźnie prawnej, ale i moralnej: już pożądanie cudzej żony Jest zamachem na cudzą własność, choć jeszcze nie ujawnia się w skutkach zewnętrznych, podpadających pod Prawo.

Słowa o wyłupieniu oka i odcięciu ręki, aczkolwiek nie mogą być brane dosłownie, wskazują dobitnie na powagę niebezpieczeństwa, jakie niesie za sobą grzeszne pożądanie. Chodzi o to, że żadna cena dla człowieka nie może być wysoka, dla utrzymania pod swym panowaniem pożądań cielesnych.

W ww. 31-32 napotykamy trudny tekst, dotyczący rozwodów w nowym Prawie Chrystusowym. Prawo Mojżeszowe wg Pwt 24,1 zezwalało mężowi rozwiązać małżeństwo, gdy ze strony żony widział wystarczający powód do tego, określony technicznie jako „coś nieprzyzwoitego", głównie z dziedziny wykroczeń seksualnych. Potem zakres tej przyczyny szkoły rabińskie nieraz znacznie rozszerzały, ułatwiając tym rozwód.

Jezus stanął zdecydowanie na stanowisku nierozerwalności małżeństwa.

Trudność nastręcza spotykany tylko w Mt w. 32 dodatek, który w BT przełożono „poza wypadkiem nierządu", sugerując, że gdy nie ma ze strony mężczyzny legalnego związku z kobietą, nie może być mowy o nierozerwalności małżeństwa, a nie w sensie, że gdy kobieta-żona popełnia cudzołóstwo, można jej dać rozwód.

Wydaje się jednak, że prostsze i bardziej zgodne z kontekstem jest rozwiązanie, podające następujące tłumaczenie: wyklucza się owo „coś nieprzyzwoitego" (jako powód), co wskazywałoby wyraźnie, że Jezus nie uznaje za przyczynę rozwodu żadnego „coś nieprzyzwoitego". Doskonale zgadza się to z kontekstem i nie komplikuje wcale idei nierozerwalności małżeństwa, ale ją podkreśla.

W ww. 33-37 komentując przykazanie ósme, Jezus domaga się od swych uczniów takiej prawdomówności, żeby niepotrzebną zupełnie była żadna przysięga na potwierdzenie wypowiedzianych słów. W szczególności piętnuje wykrętne formy żydowskich przysiąg, w których co prawda z szacunku dla Boga starano się nie wymawiać Jego imienia, ale i tak z treści wynikało, że On ma być gwarantem prawdomówności. Co gorsza, przez przewrotną kaznistykę, przysięgający uważał, że skoro nie wymówił imienia Bożego, nie zaciągnął zobowiązania wobec tego, komu przysięgał i tak uspokajał swoje sumienie, łamiąc przysięgi. Jezus zdaje się uważać, że w ogóle człowiek nie powinien do swoich codziennych spraw mieszać Wszechmocy Bożej i angażować Boga jako arbitra, czy ramię sprawiedliwości. Wystarczy, że uczeń Jezusowy powie „tak" lub „nie", by można było mu w pełni wierzyć. Wypowiedź Jezusa z w. 37 być może wierniej jest przekazana w Jk 5,12, gdzie czytamy: „Wasze „tak" niech znaczy „tak", a wasze „nie" niech znaczy „nie", abyście nie popadli pod sąd" — czyli rzeczywistości powinny w pełni odpowiadać słowa wypowiedziane przez ucznia Jezusa Chrystusa.

Tematy teologiczne czytań

1. Należy samemu przyjmować odpowiedzialność za własne życie i dokonywany w nim wciąż wybór między dobrem i złem.

2. Istniejącego w świecie zła nie można przypisywać Bogu, jest ono wynikiem niewłaściwego wyboru woli ludzkiej.

3. Wartość chrześcijańskiej nauki nie zależy od formy głoszenia Słowa, lecz polega na jego treści i mocy oddziaływania nadprzyrodzonego.

4. Zło rodzi się już w myślach i pragnieniach.

KOMENTARZ LITURGICZNY

Ew./Euch. — W wyborze moralnym potrzebne jest obiektywne pojęcie wartości. Ewangelia ukazuje normy postępowania, fragmenty kazania na górze, które jest pewnego rodzaju podstawowym kodeksem Chrystusa. „Ja wam powiadam...". Temu, który mówi, możemy zaufać. Objaśnia odwieczne prawo Boże. Nie burzy dawnego Prawa tylko je odnawia, tzn. częściowo usuwa, a częściowo zachowuje, udoskonalając. Udoskonala je m.in. w nakazach dotyczących zgodnego współżycia, miłości, czystości, małżeństwa, przysięgi. Rzecz zasadnicza: nowe Prawo kładzie nacisk na stronę wewnętrzną, na ducha, zrywa z faryzejską drobiazgowością, bezdusznym trzymaniem się litery prawa. Moralności nie można zacieśniać tylko dla czynów. Dobro i zło jest czymś wewnętrznym, głęboko ukrytym w nas, w myślach, pragnieniach, nastawieniach, motywach.

One decydują o wartości człowieka. „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego".

Czyt. I — ukazuje zasady postępowania bardziej ogólnie i bardziej od strony ostatecznej konsekwencji. Przed człowiekiem stają do wyboru dwie drogi postępowania: życie i śmierć, przeciwstawne sobie jak ogień i woda. Bóg, mimo swej potęgi, nigdy człowieka nie ogranicza. Jesteśmy wolni i w tym jesteśmy podobni do Boga. On ciągle apeluje do naszej wolności: „Jeśli zechcesz, zachowasz przykazania. To, czy będziesz wiernym, zależy od twej dobrej woli".

Psalm 118 — zachęca nas do pełnienia woli Pana (Prawo Pańskie, Jego rozkazy, przykazania, ustawy) i zwracającym się do Boga z ufną modlitwą o poznanie Jego woli i dochowanie Mu wierności, obiecuje zbawienie: „Błogosławieni, których droga prawa".

Czyt. II — owocem takiej prawej drogi (sprawiedliwości — wg. określenia ewangelii) będzie doświadczenie tego, „czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują". Życie ukierunkowane ku takim niewyobrażalnym, radosnym sprawom, zasługuje na to, by je nazwać „mądrością". Św. Paweł powie, że jest to mądrość tajemnicza: mądrość ukryta, przed wiekami przeznaczona przez Boga ku chwale naszej". Mądrość, jakże odległa od mądrości tego świata!

KOMENTARZ HOMILETYCZNY

I.

1. Chrystusa posądzano o to, że jest On „rewolucjonistą". Burzył przecież stary porządek, rozpoczynał nowe czasy, krytykował Prawo i dyskredytował jego faryzeryjskich komentatorów, ogłosił wolność dzieci Bożych...

2. Chrystus nie może być rewolucjonistą, bo jest Mesjaszem. A Mesjasz przychodzi nie w swoim imieniu i nie dla swoich interesów, ale w imię tego, który go namaścił. Nie mógł więc Jezus przekreślać prawa Bożego, skoro został posłany przez Boga, aby objawić Jego wolę: „We sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków" (Mt 5,17). Po okresie nie zawsze jasnych objawień prorockich Jahwe zadecydował, że ludzkość dojrzała do tego, by objawić jej głębie odwiecznego planu zbawczego wobec człowieka — na tyle, na ile rozum ludzki pojąć może. I dlatego zesłał swego Syna: „Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić". Wola Boża jest wieczna i niezmienna, nie podlega zmianom czasu, nie kieruje się modą i nie ulega wpływom jakiejkolwiek opinii publicznej, choćby najbardziej popularnej i powszechnej. Nie ma takiego autorytetu na ziemi, który mógłby zmienić choćby najmniejsze przykazanie Boże. Chrystus nie zmienił prawa Bożego ani w jednym szczególe. Cały wysiłek swego nauczania włożył w to, by ludzie z większą subtelnością starali się poznać życzenia ojca niebieskiego, by wyzbyli się szablonu i kurczowego trzymania się jedynie litery prawa, by dostrzegali ducha w każdym przykazaniu. Niejednokrotnie sam przekraczał jakiś literalny przepis, by przy tej okazji wskazać, że u Boga liczy się przede wszystkim miłość (np. uzdrowienia w szabat). W takim znaczeniu można Go uważać za „rewolucjonistę": „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego" (Mt 5,20). Ta działalność „rewolucyjna" Chrystusa nie miała na celu obalenia i niszczenia czegokolwiek. Chciał On tylko udoskonalić człowieka. On nie przekreślił istniejących praw, ale domagał się budowania w duszach nowej, bardziej duchowej motywacji postępowania moralnego: „Powiedziano przodkom: Nie zabijaj (...) A ja wam powiadam, każdy kto się gniewa na swego brata (...) podlega karze" (Mt 5,21-22).

Podobnej przemiany mentalności domagał się w dziedzinie stosunków „dobrosąsiedzkich", w używaniu daru mowy.

3. Z tą Jezusową „rewolucją bogacącą" warto się zgodzić, gdyż ma ona na celu uszlachetnienie i głębsze uduchowienie życia ludzkiego. Chrystus przemawia tu jako prawodawca Boski: „Powiedziano przodkom(...) A ja wam powiadam(...)". Jest to gwarancja niezawodności tej drogi postępowania.

II.

l. Wolność człowieka — to problem różnie w ciągu wieków rozwiązywany, dlatego też istnieje wiele definicji wolności. Trudność jednoznacznego rozwiązywania problemu leży chyba po stronie psychicznych warunków człowieka. Czasem, gdy pożąda on „dobra zakazanego", wmawia sobie, że nikt nie może go w tym ograniczyć, a kiedy indziej, przy rozczarowaniu się tym rzekomym dobrem, podejrzewa, że został jakoś wewnętrznie ubezwolniony.

2. Człowiek religijny — a takim był z całą pewnością Syrach — wie, że Bóg obdarzył go wolnością: „Położył przed tobą ogień i wodę (...) życie i śmierć" (Syr 15,16-17). I od człowieka zależy wybór: „Jeżeli zechcesz, zachowasz przykazania". Bóg „nikomu nie przykazał być bezbożnym" (Syr 15,15. 20). Czyli dla wierzącego najważniejszym problemem jest umiejętność korzystania z wolności, co jest z kolei uzależnione od celu jawiącego się stale przed człowiekiem. Jeżeli akceptując Boży dar wolności, przyjmuje on jednocześnie Boga za cel ostateczny do którego zdąża, to jego wolność realizowana polegać będzie na tym, by z każdą chwilą być bliżej Boga. Dla chrześcijanina realizowana wolność — to codzienne upodabnianie się do Chrystusa, przede wszystkim przez miłość.

Kochając, z Chrystusem i przez Chrystusa dociera on do Boga — Dobra najwyższego. W tym świetle można lepiej zrozumieć słowa Pisma: „Pan (...) nikomu nie zezwolił grzeszyć" (Syr 15,20).

3. Jestem wolny, bo inaczej nie mógłbym być partnerem Boga w dialogu zbawczym. Ale jednocześnie jestem człowiekiem słabym i ludzka słabość każe doszukiwać się mego „ubezwolnienia" poza moją świadomością.... Muszę głęboko i wciąż na nowo wierzyć, że swoją wolność autentycznie i bezbłędnie potrafię zrealizować tylko w łączności z Chrystusem.

III.

1. Jaką wiedzą powinien się kierować człowiek, jak powinien być mądry, żeby umiał bezbłędnie odczytać swe powołanie, swój los i wybrać najlepszą drogę?...

2. Władcami owego świata, jaki znał św. Paweł, byli poganie. Ich rozumieniu spraw tego świata, a zwłaszcza człowieka, przeciwstawia Apostoł nowe rozumienie. Człowiek bowiem pozostawiony swemu naturalnemu rozumowi nie potrafi poznać „mądrości Bożej", w której od wieków zapisany jest los ludu. Dopiero „między doskonałymi" (l Kor 2,6), to znaczy żyjącymi już życiem Chrystusa przez chrzest i ewangelię, można głosić tajemnicę mądrości Bożej. Jest to „mądrość ukryta" (l Kor 2,7), nie znajduje się jej na światowych rynkach wyprzedaży ludzkich filozofii... Jest to jedyna mądrość, którą zaledwie przeczuć umieli starożytni filozofowie, a współcześni czasami odważają się domyślać jej. Przyniósł ją na ziemię Jezus Chrystus. Mądrość trudna do przyjęcia, nie afiszująca się oczywistością. Jakże tu bowiem zrozumieć, że Bóg stał się człowiekiem, że narodził się z Dziewicy, że wygrał przegrywając, że zmartwychwstał i żyje nadal pośród nas?... Jakże zrozumieć, że człowiek — pył w kosmosie — od samego początku interesował Boga, że Bóg ludzkie dzieje sprzęgną! nierozerwalnie ze swoim bytem, co więcej, swój byt materializuje niejako w każdym z ludzi?... Jak przyjąć mądrość, „którą Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej" (l Kor 2,7 )? Prawdziwie jest to mądrość ukryta! Jednocześnie jest to mądrość Chrystusa ukrzyżowanego — najtrudniejsza dla człowieka, bo wymaga nie tylko pogodzenia się z cierpieniem, ale każe uznać je za wartość pozytywną, uszlachetniającą człowieka, więcej, każe w krzyżu widzieć zbawienie.

Chrześcijanin może ją jednak zrozumieć, dzięki charyzmatom Ducha Świętego, który przenika „nawet głębokości Boga samego" (l Kor 2,10).

3. Na wszystkie sprawy ludzkie winienem patrzeć przez pryzmat Bożego objawienia. Światopogląd wierzącego jest pełniejszy i różni się zasadniczo od pogańskich prób rozwiązywania problemów ludzkich. Bowiem ani oko czy ucho ludzkie, ani „mędrca szkiełko" nie zdoła pojąć, „jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują "(l Kor 2.9).


6 niedziela zwykła

Czyt. I - Syr 15. 15-20 Czyt. II - I Kor 2, 6-10 Ewangelia - Mt 5, 17-37

Nie zmieniać Bożego Prawa

Prawo ustanowione przez ludzi można i trzeba nieustannie doskonalić. Tego wymaga życie. Inaczej jest z prawem Boga. Ono jest doskonałe, doskonalsze od grzesznego człowieka i dlatego nie można go zmieniać, trzeba je wypełnić. Tymczasem wielu ludzi, traktując Prawo Boga identycznie jak prawo ludzkie, chce je zmieniać, chce je dostosowywać do swoich możliwości. Wielu sądzi, że jeśli prawo będzie łaskawe dla łamiących je, to życie będzie łatwiejsze. Wielki błąd. Usuwanie prawa lub znoszenie sankcji prawnych jest drogą wiodącą ku upadkowi człowieka.

Jeśli będzie wolno kłamać, to na ziemi wszyscy staną się kłamcami, jeśli będzie wolno kraść, wszyscy będą złodziejami, jeśli będzie wolno zabijać, wszyscy będą mordercami, jeśli będzie wolno cudzołożyć, wszyscy będą cudzołożnikami. Życie zamieni się w piek­ło. Boskie Prawo pomaga doskonalić serce człowieka i normować w duchu pokoju życie w społeczności. Im więcej szacunku dla tego Prawa, tym więcej dobra w sercach ludzi i we wspólnotach, jakie oni tworzą.

Jedyna droga prawdziwego życia to droga dobrego poznania Bożego Prawa i możliwie doskonałego jego wypełnienia. Im wcześniej człowiek to zrozumie, tym prostsze staje się jego życie. Znika wówczas bunt wobec Prawa. Nie jest ono bowiem przeszkodą, lecz pomocą, nie zniewala, lecz otwiera perspektywę wolności.

Człowiek, który zna wartość prawa, każde jego naruszenie chce możliwie szybko naprawić, wiedząc, że to jedynie słuszne działanie. Wierne zachowanie Bożego Prawa wypełnia człowieka pokojem nieznanym dla świata. Radość ducha promieniuje na innych.

Jezus jasno oświadczył: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić". Jeśli Jezus, Syn Boga, nie zamierza znosić Prawa, to tym bardziej nie może tego uczynić nikt inny na ziemi.

Należy możliwie szybko odbudować szacunek dla Bożego Prawa, by nie traktować go, jak prawo ludzkie. Boże Prawo jest święte i niezmienne, jest niezawodnym punktem oparcia dla każdego, kto chce życie wygrać.

Nieomylny

Kościół jest podobny do stacji telewizyjnej, która przekazuje ludzkości program samego Boga. Chodzi w nim o wiadomości dotyczące szczęścia człowieka. Aby jednak nadawanie programu miało swój sens, ludzie muszą dysponować sprawnymi odbiornikami. Stąd też Kościół nie może się ograniczyć jedynie do przekazu samych wiadomości o Bogu i zbawieniu, lecz również musi usta­wicznie zabiegać o możliwie dokładne ustawienie odbiorników. To część jego misji na Ziemi. Chodzi o doskonalenie wrażliwości sumienia.

Człowiek tylko wówczas może właściwie spojrzeć na swoje życie religijne i moralne, jeśli ma dobrze ustawione sumienie. Doskonalenie zaś wrażliwości sumienia dokonuje się przez obraz kontrolny, na którym są podane Boże przykazania ujęte w dekalog. Jeśli człowiek dobrze rozumie sens poszczególnych przykazań i sens ich całości, wówczas ideał życia, który nadaje telewizyjna stacja przekazująca Boże Objawienie, jest tak piękny, iż właściciel odbiornika nie potrafi nawet przez moment spoglądać na obraz zamazany, a gdyby się to stało, natychmiast sam ustawia ostrość obrazu. Jeśli jednak nie rozumie dekalogu, obraz Bożego ideału życia jawi się nie tylko bez kolorów, ale zupełnie zdeformowany, jak w krzywym zwierciadle.

Kościół jest zobowiązany do tego, by program był idealnie czysty, bez żadnych domieszek. Ma przekazywać Prawdę objawioną, zawartą w Piśmie Świętym i Tradycji. Nie może jej zniekształcać w swym studio. Nie może podawać ludzkich interpretacji, jeno samą czystą prawdę przekazaną przez Boga. W tym celu otrzymał specjalny dar - nieomylność. Za ten czysty przekaz odpowiedzialność ponoszą przede wszystkim biskupi, ale w pewnej mierze każdy, kto odbiera program. Jeśli pojawia się coś, co nie harmonizuje z Ewan­gelią, każdy wiemy winien zgłaszać swoje zastrzeżenia, stawiać pytania, domagać się wyjaśnienia.

Trudniejsze zadanie Kościoła polega na ciągłym naprawianiu niszczonych przez nieuwagę, nieostrożność, a czasem całkiem świa­domie odbiorników, którymi są sumienia poszczególnych wiernych. Samo dotarcie do jednostki jest trudne, przekonanie zaś człowieka o potrzebie właściwego ustawienia sumienia jest jeszcze trudniejsze. Nie da się tego robić na siłę. To musi być gest dobrowolny. Czasem trzeba czekać latami.

Jesteśmy dotknięci dziwną chorobą. Wiedząc, że nasze sumienia są uszkodzone i wymagają udoskonalenia, ociągamy się z ich naprawą. Większość ludzi podobna jest do małych dzieci, które wolą całą noc nie spać z powodu bólu zęba, byle nie iść do dentysty. Infantylna to postawa i nie da się jej usprawiedliwić.

Gdyby udało się na większą skalę ustawić sumienia według przykazań dekalogu, życie społeczne zmieniłoby zupełnie swój kształt.

Tak niewiele potrzeba, wystarczy udoskonalić wrażliwość sumienia. Trzeba to jednak uczynić na wielką skalę. Los bowiem ludzi wrażliwego sumienia w środowisku o zniekształconym sumieniu jest bardzo ciężki. Taki człowiek staje się dla innych bolesnym wyrzutem sumienia i napotyka na zorganizowaną akcję wymierzoną przeciw niemu. Jeśli nie uda się zniszczyć jego sumienia, to zniszczą jego samego.

Chrystus, mimo iż doskonale wiedział, jakie jest prawo tego świata, postanowił zająć się zniszczonymi sumieniami swoich słu­chaczy. Potrafił zorganizować wspólnotę ludzi wrażliwego sumienia i przekonać ich, iż mimo groźnych ataków świata muszą wytrwać i udowodnić, że o wartości człowieka nie decyduje nic innego, tylko dobrze ustawione sumienie. Kościół kontynuuje dzieło swego Mistrza.

6 niedziela zwykła

Rok A /Mt 5, 17-37/

Jezeli waza sprawiedliwość się będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów

Dziś należałoby powiedzieć: jeśli sprawiedliwość wasza nie będzie większa niż wielebnego duchowieństwa - die­cezjalnego i zakonnego - nie wejdziecie do Królestwa nie­bieskiego. To odważne i prowokujące zdanie. Ale nie o prowokację idzie, lecz o prawdę.

Wielu duchownych łatwo sięga po przywileje, a razem z nimi obniża poziom moralny. Ten, kto chce się zbawić, nie może obniżyć poziomu moralnego.

Poprzeczka Ewangelii jest wysoko.

Немає коментарів:

Дописати коментар